Trzydzieści pięć lat speedwaya
Maj, Tkocz, Woryna, Gryt, Wyglenda, Masłowski – kibice żużla nosili ich kiedyś na rękach.
Jerzy Gryt z Popielowa – jeden z zawodników na wpół legendarnej już, złotej drużyny Rybnickiego Klubu Motorowego z sentymentem wspomina tamte czasy, kiedy rybnicki stadion pękał w szwach. – Ci, którym nie udało się dostać biletów, wdrapywali się na pobliskie drzewa, żeby móc chociaż z daleka zobaczyć zmagania na torze – mówi Jerzy Gryt.
Złota rodzina
Zaczął jeździć na żużlu w 1963 roku. W 1971 roku zdobył indywidualne mistrzostwo Polski. Radość była wtedy ogromna! Do domu mistrza w Popielowie przyjechała cała drużyna i działacze klubowi z gratulacjami. – Siedzieliśmy ponad trzydzieści pięć lat temu w tym samym pokoju, co teraz i piliśmy wszyscy szampana z przechodniego pucharu. Cieszyliśmy się bardzo. Byliśmy wszyscy jak jedna rodzina, wierni swojemu klubowi, a sukcesy dodawały nam sił i wiary – wspomina znany żużlowiec. Niespodziankę mistrzowi Polski sprawili także wtedy kibice. – Kiedy obudziliśmy się rano, cały balkon był udekorowany brzózkami – wspomina tamte chwile Danuta Gryt, żona utytułowanego zawodnika.
Potęga mistrzów
Kolejny, nie mniejszy sukces przyszedł rok później. Indywidualne wicemistrzostwo Polski i znów wielka radość na podium i w klubie. Innych powodów do dumy było znacznie więcej. Dwanaście razy złota drużyna rybnickiego RKM–u zdobyła drużynowe mistrzostwo Polski. RKM był w tamtych latach potęgą speedwaya. Dzisiaj, mimo wielu starań, nie udaje się mu przwrócić tego blasku, którym lśnił przed laty. Co jest potrzebne rybnickiemu żużlowi, aby odzyskał swoją siłę? – Nie mogę pogodzić się z tym, że wychowankowie naszego klubu muszą tułać się po innych klubach, a do nas sprowadza się zawodników, którzy nawet nie zagrzeją miejsca i odchodzą – ubolewa Jerzy Gryt.
Kochane wnuki
Od 1971 roku był zawodnikiem i równocześnie trenerem młodzieży, a następnie pierwszej drużyny. W 1975 roku uległ poważnemu wypadkowi. Miał ciężkie złamanie uda i osiem miesięcy przerwy w zawodach. Od początku do końca swojej kariery Jerzy Gryt był wierny RKM–owi, spędził w tym klubie w sumie trzydzieści pięć lat. Za swoje sportowe osiągnięcia został nagrodzony wieloma odznaczeniami: Złotą Odznaką RKM–u, Złotą Odznaką PZMot–u oraz Mistrza Sportu, a także złotą odznaką zasłużonego dla województwa katowickiego i dla miasta Rybnika. Wraz z żoną Danutą wychowali troje dzieci. Warto dodać, że starszy syn Dariusz jest mistrzem Polski na wodnych skuterach, a młodszy syn Mirosław jeździ na quadach. Dzisiaj największą radość sprawiają im wspaniałe wnuki, których mają siedmioro. Jeden z nich, sześcioletni Kevin Gryt już siada na motocykl, a starszy, Mariusz Malgrab trenuje four cross – ekstremalne kolarstwo górskie.
Iza Salamon