Wygrali z ogniem
Konieczne było dowożenie środków gaśniczych oraz tlenu dla strażaków. Straty spowodowane pożarem szacowane są na ponad sto tysięcy złotych.
Dwadzieścia minut po godzinie jedenastej rybniccy strażacy otrzymali sygnał o pożarze na ulicy Jankowickiej. Zdarzenie zgłosili policjanci, którzy pierwsi zauważyli dym wydobywający się z garaży, za jednym z biurowców. Przybyli na miejsce strażacy stwierdzili, że płoną garaże i magazyny. Wezwali posiłki.
– Akcja gaśnicza była o tyle trudna, że nie wiedzieliśmy początkowo, co może znajdować się wewnątrz garaży. Okazało się, że palą się opakowania z wełną mineralną, która była składowana w jednym z magazynów. Wełna nie jest materiałem łatwopalnym, bywa wykorzystywana do ochrony przed ogniem. W wyjątkowych sytuacjach może jednak płonąć spoiwo, które jest jednym ze składników wełny. Spaja ono poszczególne włókna tego materiału izolacyjnego – tłumaczy pożarnicze zawiłości starszy kapitan Bogusław Łabędzki z rybnickiej straży pożarnej.
Poza wełną paliły się także opakowania z tym materiałem. Wykonane z tworzywa sztucznego stanowiły zagrożenie dla strażaków. Konieczna więc była praca w aparatach tlenowych. Sama wełna także dawała się we znaki gaszącym. Wyrzucanie jej z płonącego magazynu było uciążliwe. Strażacy używali kominiarek, by chronić twarz. Akcja gaśnicza zakończyła się dopiero po godzinie siedemnastej. Przez kilka godzin w mieście było słychać dźwięk strażackich syren.
– Konieczne było dowożenie środków gaśniczych oraz tlenu dla strażaków. Dlatego nasze wozy kursowały tam i z powrotem. Na miejscu nie działały hydranty, więc korzystaliśmy z dowiezionej wody. Sama wata ze względu na swoją strukturę jest trudna do ugaszenia. Musieliśmy użyć ogromnych ilości wody, by ją ugasić.
W czwartek strażacy szacowali straty na około siedemdziesiąt tysięcy złotych. Dziś wiadomo, że kwota ta przekroczyła sto tysięcy złotych. Co doprowadziło do pożaru? W ostatnich dniach trwał remont dachu nad wspomnianymi pomieszczeniami. Robotnicy najprawdopodobniej nie sprawdzili, co znajduje się w środku garaży i podczas cięcia blachy dachowej lub jej spawania mogli zaprószyć ogień. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, właściciel firmy wykonującej remont tłumaczy się, że nie wiedział co się znajduje w środku. Sprawę bada policja.
– Za wcześnie mówić o czyjejkolwiek winie czy zaniedbaniu. Obecnie trwa postępowanie wyjaśniające. Naturalnie nie można wykluczyć, że winę za pożar ponosi firma wykonująca remont – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji.
Adrian Czarnota
Zdjęcia: Dominik Gajda