Święta studenta
Dlatego przed samym wejściem na „ring”, warto dobrać odpowiednią taktykę: obrzędy, zwyczaje o charakterze metafizycznym (sesja wyzwala w człowieku wiele emocji i nowych przekonań, jak choćby to, że zagorzali ateiści zaczynają się modlić, a inni czytają książki o autosugestii).
W przypadku egzaminu ustnego kluczowa staje się prezencja: nienaganny ubiór, szeroki uśmiech i porażająca pewność siebie. Raczej należy unikać dzień wcześniej wypadów na urodziny.
Aby pomyślnie kontynuować misję zdobywania wykształcenia, trzeba trzymać się trzech zasad: mówić, mówić oraz nie przyznawać się do błędu. To ostatnie wydaje się szczególnie trudne: tłumaczymy się wątpliwościami historycznymi, uwarunkowaniami, niestałością samej nauki i swoją najwłaściwszą interpretacją danego autora. Uwaga: metoda nie działa w przypadku nauk ścisłych, takich jak matematyka czy chemia!
W przypadku testu wyboru, choć są pogłoski o sukcesach pojedynczych studentów, zaznaczanie wciąż tych samych odpowiedzi jak nieustanne zakreślanie np. ,,c” nie daje gwarancji wystarczających zdobyczy punktowych. Metodą zawodną są również wszelkiego rodzaju wyliczanki. Pozostaje więc intuicja i łaska boża/łut szczęścia/pomoc losu.
Gdy jednak musimy zaliczyć test z pytaniami otwartymi, sprawa ,,być albo nie być” (studentem rzecz jasna) staje się bardziej skomplikowana. Cierpliwość ma kolosalne znaczenie. Przechodzimy w stan wewnętrznego wyciszenia, skupienia, zamykamy oczy i cierpliwie czekamy na natchnienie, inwencję twórczą, na to, że jakieś pytanie wyda się pamięci znajome.
I tak, urokiem osobistym, umiejętnością krasomówczą, wodolejstwem i przy pomocy odrobiny szczęścia sesję możemy zdać. A gdy już zahartowani w boju usiądziemy wygodnie przed telewizorem, w ręku trzymając indeks wypełniony zwycięskimi liczbami, zdamy sobie sprawę, że wiedza na temat otaczającego nas świata jednak ominęła nas łukiem...
Jarosław Jarosik - student politologii UŚ