Sto lat minęło jak jeden dzień
Malownicza fasada z czerwonej cegły, efektowny fryz, a także rzeźbiarskie detale do dzisiaj przyciągają wzrok przechodniów. Kamienica u zbiegu ulic Sobieskiego i Łony przetrwała wiele historycznych burz, jednak niezmiennie od 1900 roku należy do rodziny Rospenków. Z początkiem XX wieku sprowadził się do Rybnika Teofil, dziadek obecnego właściciela. Wraz z żoną Jadwigą prowadzili tutaj „Dom drogeryjny”, w którym można było kupić m. in. pokost, lak, olej i farby w hurcie i detalu. Sami zajmowali mieszkanie na pierwszym piętrze, to samo, w którym teraz zamieszkują obecni właściciele. Zawirowania drugiej wojny światowej szczęśliwie ominęły to miejsce.
Najważniejszy testament
Gorsze czasy dla kamienicy przyszły po wojnie. Jak tłumaczy Feliks Rospenk, rodzinna kamienica w tym czasie podupadła, a prywatnych właścicieli pozbawiono prawa do decydowania o czymkolwiek. Ze strony władz naciskano na zrzeczenie się odziedziczonej własności. Wymagano np. finansowania remontów a odmawiano prawa do prowadzenia wybranej działalności – m. in. władze nie zezwoliły na otwarcie tutaj zielarni. Tymczasem dla Rospenków ważniejsze od przejściowych trudności było realizowanie testamentu zmarłego w 1943 roku Teofila. Życzył on sobie, by „kamienica zawsze została w ręku rodziny”. W tych trudnych czasach kamienica nominalnie znajdowała się w rękach drugiego pokolenia rodziny – Katarzyny i Feliksa – ojca.
Wspomnienie po drogerii
Ciężko pogodzić się ze stratami, które spowodowały zaniedbania poprzednich czasów – z przedwojennych, wartościowych mebli została tylko część. Podobnie stało się np. z dokumentami – prawdopodobnie padły ofiarą kradzieży. Pani Maria skrzętnie przechowuje zachowane druki reklamowe przedwojennej drogerii – cenne pamiątki rodzinne. Dzisiaj, największym problemem jest rozwiązanie sprawy ogrzewania. Jak mówi Feliks Rospenk, nie ma tutaj linii ciepłowniczej, a ewentualne podłączenie wiąże się z dużymi kosztami. Z kolei tradycyjne ogrzewanie c.o. szkodzi zarówno ludziom, jak i elewacjom kamienic. Jest to problem całego centrum miasta. Kolejnym niszczącym czynnikiem jest ruch miejski, szczególnie przejeżdżające w pobliżu autobusy, tym niemniej nie kryje on podziwu dla budowniczych kamienicy – szerokie fundamenty, grube mury i użycie cegły klinkierowej zapewniły jej stabilność.
Przetrwała próbę czasu
Na budynku nie ma żadnych pęknięć, które są tak charakterystyczne dla naszego regionu. Solidna jest też konstrukcja dachu, strop utrzymują potężne drewniane belki, które doskonale przetrwały próbę czasu. Mimo to potrzebne są bieżące remonty – rzecz normalna w użytkowaniu starego budownictwa. Jak na razie dom na ulicy Sobieskiego 38 nie jest wpisany do rejestru zabytków, ma jednak status obiektu podlegającego ochronie. Wszelkie remonty, które wpływają na wygląd budynku muszą być uzgadniane z konserwatorem. Dla właścicieli nie stanowi to problemu – sami są zainteresowani utrzymaniem jego pierwotnego stanu. Nie tylko dlatego, że tu zamieszkują – ten dom jest także dla nich świadectwem „wiary w lepsze czasy”, która niezmiennie towarzyszyła rodzinie w czasach dla nich nie najlepszych.
Tomasz Ziętek
Zdjęcie: Dominik Gajda