Nie jestem szarlatanem ani wróżbitą
mirosław Korbel trener RKM
Myślę, że najpierw powinniśmy założyć sobie walkę o pierwszą czwórkę, a potem zobaczymy, na co nas stać.
Na co stać naszych żużlowców w tym roku?
Nie jestem wróżbitą, żeby prorokować, ani szarlatanem żeby obiecywać awans do Ekstraligi (śmiech). Wierzę jednak, że będzie nas stać na ostrą walkę o każdy punkt. Oczywiście są zespoły, które na papierze mają lepszy skład niż RKM – mówię tu choćby o Gdańsku, Ostrowie Wielkopolskim czy Gorzowie. Jest też Gniezno, które wciąż chce się wzmocnić naszym Rafałem Szombierskim. Dlatego myślę, że najpierw powinniśmy założyć sobie walkę o pierwszą czwórkę, a potem zobaczymy na co nas stać.
Wspomniał Pan Szombierskiego. Jeszcze w minionym roku mówił Pan, że ważną sprawą będzie nakłonienie Rafała do solidnych treningów w okresie zimowym, co powinno dać efekty w sezonie. Teraz już wiemy, że nie będzie on raczej startował w Rybniku...
Cóż, od lat wiadomo, jak Rafał przygotowuje się do sezonu. Za kadencji moich poprzedników jego podejście do treningu było dalekie od ideału i miałem nadzieję, że mnie uda się to zmienić. Natomiast w kwestii jego przynależności klubowej – sam nie wiem jak to się skończy, bo przecież nie ja o tym będę decydował. Wiem tylko, że po stronie Gniezna które chce go zatrudnić, są pieniądze, a po stronie Rybnika chyba serce. Tak przynajmniej sądzę.
W ostatnich tygodniach najwięcej mówiło się o motocyklach dla zawodników, którzy podpisali z RKM kontrakty amatorskie. A właściwie o tym, że nowych nie ma...
W tej kwestii chyba powoli wychodzimy na prostą. Patryk Pawlaszczyk, Wojtek Druchniak i Michał Mitko mają już nowy sprzęt z klubu, ostatnio nowy silnik do ramy założył Bartek Szymura. Jest więc nieco lepiej, choć oczywiście do ideału wciąż daleko.
Rok temu przejmował Pan ekstraligowy RKM w beznadziejnej sytuacji. Teraz, choć to tylko pierwsza liga, też czeka Pana trudne zadanie, bo przecież klub z taką tradycją nie powinien snuć się w ogonie tabeli. Nie nudzi Pana praca w takich ekstremalnych warunkach?
Wie pan, gdyby życie składało się z samych przyjemności, nie byłoby żadnych problemów i przeciwności, to byłoby chyba trochę nudno. Cudów nie ma – ja nauczyłem się, że w pewnych sytuacjach trzeba być cierpliwym i poczekać na lepsze czasy. Ja wierzę, że takie dla rybnickiego żużla nadejdą. Powtarzam jeszcze raz – nie można skreślać tej drużyny. Wierzę, że stać nas na nawiązanie walki z każdym przeciwnikiem.
Pana syn, Piotr będzie w tym roku startował we Wrocławiu. To dla niego szansa, żeby poczuł trochę wielkiego żużla...
Spokojnie, na razie jest jeszcze kilka spraw do dogadania. Kluby się porozumiały w kwestii wypożyczenia, natomiast pozostała jeszcze sprawa sprzętu, który WTS miałby zapewnić Piotrkowi. Mam nadzieję, że uda nam się dojść do porozumienia, bo dla niego to szansa na większą liczba startów w zawodach ligowych.
Rozmawiał
Tomasz Nowakowski