Gołębie Kosztują
Kamienica Jana Nogi cieszy się wielką popularnością wśród rybnickich gołębi. Ptaki tak bardzo ją lubią, że prawie nigdy nie siadają na innych budynkach. Właściciel zachodzi w głowę, dlaczego akurat jego budynek.
– Te gołębie już mi bokiem wychodzą. Zmagam się z nimi już wiele lat, a z roku na rok jest ich coraz więcej. Nie mam nic przeciwko zwierzętom, ale działalność gołębi przeszkadza firmom, które wynajmują u mnie lokale. Bardzo często się zdarza, że ktoś wchodząc lub wychodząc z restauracji „Pod tubą” czy Rossmanna zostaje „naznaczony” – mówi właściciel budynku.
Ostemplowani
Poza brudzeniem gości ptaki zanieczyszczają dach budynku i rynny. Te trzeba co miesiąc czyścić. Zamówienie samochodu z podnośnikiem oraz wynajęcie pracownika, który wyjmie kilogramy odchodów z rynien, kosztuje właściciela budynku prawie tysiąc złotych miesięcznie! Miejski konserwator zabytków nakazał pokrycie kamienicy drobną dachówką. Taką Jan Noga znalazł dopiero we Francji. Nie miał wyjścia. Sprowadził i pokrył nią dach. Teraz już prawie nie widać jej koloru, spod warstwy nieczystości.
Wina dokarmiania
– Pisałem pisma do magistratu z prośbą o pomoc. Liczyłem choć na minimalne zmniejszenie wysokości podatku. Pytałem też o ewentualną redukcję liczby ptaków. Bezskutecznie. Dostaję za to regularnie mandaty od straży miejskiej za wjazd podnośnika na rynek. Przecież to absurd – denerwuje się Noga.
Według władz miasta, taka redukcja nic nie da, bo ptaków i tak znów przybędzie.
– Problem gołębi dotyczy praktycznie całego centrum miasta, a dokarmianie ptaków na rynku w naturalny sposób je przyciąga. Gołębie są obecne również na głównych placach innych miast. Sam fakt ich dokarmiania ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Pewne jest jednak to, że ograniczenie dokarmiania dzikich gołębi zmniejszyłoby ich liczbę oraz ograniczyło aktywność na rynku – wyjaśnia Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu.
Przyzwyczajają się
Jan Noga w czasie wieloletniej batalii, wytaczał przeciw skrzydlatemu wrogowi najróżniejsze bronie. Najpierw sprowadził z zagranicy specjalne urządzenie, które miało odstraszać ptaki. Składało się ono w uproszczeniu z fotokomórki i głośnika. Zamontowane na dachu, wykrywało gołębia i odtwarzało nagrany głos drapieżnego ptaka. System działał wyśmienicie, ale tylko przez kilka dni. Później ptaki przestały się go bać i siedziały nawet na samym urządzeniu, pod głośnikiem. Pan Jan postanowił więc użyć prostszej metody. Zastosował urządzenie, które co jakiś czas uderzało mocno w krokwie dachu. To rozwiązanie sprawdzało się dość długo, ale i ono w końcu przestało spełniać swoją rolę.
Pomoże prąd
– Rozmawiając z właścicielami kamienic w Krakowie, gdzie jest więcej gołębi, dowiedziałem się, że stosują oni tzw. elektryczne pastuchy. Na dachach rozmieszczone są gęsto przewody, w których płynie prąd. Napięcie i natężenie jest tak dobrane, aby nie zabijać zwierząt, ale boleśnie je „kopnąć”. To się doskonale sprawdza i co najważniejsze ptaki nie mają możliwości się do tego przyzwyczaić. Niestety, gdy chciałem coś takiego zamontować okazało się, że dach mojej kamienicy jest zbyt spadzisty i zimą osuwający się śnieg będzie zrywał przewody – mówi Jan Noga.W chwili obecnej na rogowej kamienicy trwa intensywny remont elewacji. Właściciel, chcąc zapobiec jej zabrudzeniu przez ptaki, planuje zamontowanie najeżonych kolcami parapetów.
– Jestem w kontakcie z fachowcem od ptaków, który ma mi dostarczyć specjalny chemiczny preparat na gołębie. Jego zapach ma odstraszać skrzydlate towarzystwo – snuje plany gospodarz.
Sonda: Czy miasto powinno zredukować liczbę gołębi?
Dorota Krutek
Z pewnym niepokojem obserwuję powiększającą się populację tych ptaków. Wszyscy wiemy jak wygląda rynek i zabrudzone ławki. Jeśli gołębi będzie jeszcze więcej, to mogą być problemem. Ptaki na rynku podobają się głównie najmłodszym. Dla nich to wielka atrakcja. Dziś także przyszłam obowiązkowo z synkiem na rynek nakarmić ptaki.
Andrzej Pankijewski
Jestem wielkim zwolennikiem gołębi na rynku. Wiem, że bardzo brudzą, ale przecież płacimy za to, aby odpowiednie służby po nich sprzątały. To nie wina ptaków, a osób sprzątających. Gołębie w dużych miastach to rzecz normalna. Mam nadzieję, że może kiedyś staną się taką wizytówką naszego miasta jak w Krakowie.
Adrian Czarnota