Ciszej bądźcie tam na dole!
Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Raciborskiej nadal nie mogą dojść do porozumienia z szefostwem Delicji Ristorante, która to funkcjonuje na parterze budynku.
Mieszkańcom już sam remont tego lokalu dał się mocno we znaki. Według Urzędu Miasta, miały to być jedynie prace „kosmetyczne”, tymczasem mieszkańcy mówią, że burzono całe ściany!
Straszne weekendy
– Choć było to ponad pięć lat temu, pamiętam dokładnie, jak trząsł się cały blok. Myśleliśmy, że na tym się uciążliwość lokalu skończy. Niestety, potem było jeszcze gorzej – mówi kobieta, która mieszka na drugim piętrze nad Delicjami. Lokatorom nie przeszkadza samo funkcjonowanie restauracji. Mówią, że w ciągu tygodnia jest tam cicho. Gdy jednak przychodzi weekend, nie mają spokoju. Odgłosy zabawy i koncertów nie pozwalają im spać.
„Facet to świnia”
Czesław Janowski do dziś pamięta pięciolecie tej restauracji w listopadzie ubiegłego roku. – Nie mogę zapomnieć także znanego Krzysztofa Skiby, który prowadził tutaj imprezę i do późnych godzin nocnych krzyczał „Facet to świnia”. Pisaliśmy pisma do urzędu, ale nie dały one takich efektów, jakie chcieliśmy. Zresztą znajomi widzieli, że sam prezydent był zaproszony tutaj na niejedną imprezę – mówi Czesław Janowski, który również mieszka nad lokalem.
Wygrali cztery procesy
Przez pięć lat policja interweniowała tu kilkadziesiąt razy. Lokatorzy wygrali cztery procesy, jakie wytoczyli restauracji. Od jakiegoś czasu jest lepiej, ale jeszcze nie idealnie.
– Nadal słychać weekendowe imprezy, ale trzeba przyznać, że ostatnio się hamują. Chcemy, aby właściciele szanowali ciszę nocną. Niech prowadzą restaurację, a nie imprezy w stylu dyskoteki – mówi Edward Paszenda, który sąsiaduje z uciążliwą restauracją. Do tej pory wszystkie spory rozstrzygane są za pośrednictwem prezydenta i policji. Mieszkańcy osobiście nie potrafią się dogadać z szefostwem „Delicji”.
Co na to przedstawiciele restauracji? – Naprawdę, z tymi ludźmi nie da się rzeczowo porozmawiać. Dlatego chyba nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Staramy się być jak najmniej hałaśliwi i zawsze o godzinie 22.00 jest już u nas cicho. Lokatorom przeszkadza nawet odgłos pracującej klimatyzacji z naszego lokalu. Wolimy korespondować z nimi pisemnie – tłumaczy Grzegorz Kłoda, menadżer lokalu. Tymczasem na policji uzbierała się już całkiem pokaźna dokumentacja dotycząca tego sporu. – Znamy tę sprawę doskonale i staramy się występować w charakterze mediatora. Sprawą interesuje się także sam prezydent, który prosił nas o opinię. To trudny spór, bo trwa już wiele lat – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
Adrian Czarnota