Albo my, albo droga
„Obwodnica" to najczęściej wypowiadane słowo w Orzepowicach. Tutaj od dwudziestu lat o niczym innym się nie mówi, a rozpoczęte wykupy domów tylko podgrzewają atmosferę. Sprawa trafiła do sądu.
Budowa obwodnicy w Rybniku to wielka inwestycja. Podzielona jest na wiele etapów i trwa nieprzerwanie od 1997 roku. Ma na celu odciążenie centrum miasta od ruchu ciężkich samochodów. - Dlaczego tak ruchliwa i uciążliwa trasa ma biec tuż pod naszymi oknami? Jak my mamy tutaj żyć? Czy nie można jej poprowadzić w innym miejscu, z dala od domów? - pytają chyba po raz setny mieszkańcy Orzepowic, których domy stoją na planowanej trasie bądź w jej pobliżu. Boją się, że ich dzielnica, do tej pory w miarę cicha i spokojna, zamieni się w małe piekło na ziemi. Trasa zaproponowana przez urzędników przebiega przez sam środek Orzepowic i podzieli je na cztery części. Odetnie dzieciom drogę do szkoły. Urzędnicy zakwalifikowali już do wyburzenia siedem domów. Ruszyły pierwsze wykupy.
Odkurzyli mapy
- Uważamy, że projekt urzędników jest nie do przyjęcia. Walczymy o jego zmianę już kilka lat. Samo wyburzenie domów to nie największy problem, bo ci ludzie dostaną odszkodowanie. Gorzej z tymi, którzy do wykupu już się nie zakwalifikowali i będą sąsiadować z szosą. Niektórzy będą mieli pobocze drogi dosłownie kilka metrów od domów. Przecież to wbrew wszystkim przepisom - mówi Janina Jurkowska, przewodnicząca rady dzielnicy.
Orzepowice mają bardzo zwartą zabudowę. Budowano je w czasach, gdy trudno było zdobyć pozwolenie na budowę, na działce powyżej 300 metrów kwadratowych. Czy tak gęsta zabudowa wytrzyma przejazdy ciężkich tirów pod oknami? - Dom sąsiadów ma zostać wyburzony, ja będę sąsiadować z obwodnicą. Od ponad dwudziestu lat żyjemy z tym problemem. Plany obwodnicy powstawały, gdy byłam małą dziewczynką. Dziś nadal bazują na tych samych mapach, które ktoś chyba wyciągnął z szuflady i odkurzył - oburza się Danuta Wencel, mieszkanka Orzepowic.
Jak ominąć dzielnicę?
Plany inwestycji budzą wątpliwości chociażby dlatego, że są różnice pomiędzy planem zagospodarowania przestrzennego miasta a planem zagospodarowania dzielnicy. Mieszkańcy zaproponowali alternatywny przebieg drogi, która miałaby omijać ich dzielnicę. Urzędnicy nie chcą jednak o niej słyszeć, mimo iż jest tańsza. Dlaczego? - Drogi te mają, oprócz strefy tzw. linii rozgraniczających, dodatkowe zabezpieczenie w postaci lokalizowania wzdłuż ich przebiegu terenów przeznaczonych pod usługi, a także zieleni izolacyjnej. Są też przypadki zbliżenia nieruchomości do linii regulacyjnych, które trzeba będzie dodatkowo rozpatrzyć i w razie potrzeby dokonać zabezpieczeń w postaci pasa wysokiej zieleni bądź ekranu akustycznego. Zaproponowany przez zarząd dzielnicy przebieg drogi ma charakter obwodnicy nieingerującej w potrzeby komunikacyjne dzielnicy. Zgodnie z procedurą związaną ze studium wniesiona przez zarząd uwaga o wprowadzenie zmian do układu komunikacyjnego dzielnicy będzie rozpatrywana, co nie oznacza rezygnacji z dotychczasowego planu - wyjaśnia drogowe zawiłości Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu.
Absurdy już są
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Niebawem odbędzie się pierwsza rozprawa.
Choć obwodnicy jeszcze nie ma, już powstają pierwsze związane z nią absurdy. Urzędnicy od lat wiedzą, jak będzie przebiegać droga oraz znają przepisy dotyczące minimalnej odległości między poboczem a budynkami. Mimo to nikt nie powiedział Bogusławowi Baronowi, że w przyszłości jego dom będzie stał tak blisko obwodnicy!
- Bez najmniejszych problemów dostałem zgodę na wybudowanie domu. W tej chwili prowadzę już prace wykończeniowe. Gdy dowiedziałem się o obwodnicy, poszedłem do urzędu miasta. Tam urzędnicy zaczęli się dziwić kto mi wydał zgodę na budowę. Sugerowali nawet, że chyba musiałem kogoś przekupić - wyjaśnia mieszkaniec Orzepowic.
Kilka dni temu mieszkańcy mieli się spotkać w tej sprawie z wiceprezydentem Rybnika - Michała Śmigielskim, który jednak nie przybył na spotkanie do Orzepowic.
Adrian Czarnota