Wiosna była gorąca tego roku
Maj 1926 roku był w Polsce, także w Rybniku, bardzo gorący. W mniejszym stopniu wpływała na to wiosenna pogoda, gdyż nastroje skutecznie podgrzewała polityka.
Najgoręcej było w stolicy: Już 5 maja upadł koalicyjny rząd Aleksandra Skrzyńskiego, kolejne gabinety m.in. pozaparlamentarny rząd Władysława Grabskiego nie znajdowały sejmowej większości. 10 maja do formowania rządu przystąpił konfrontacyjnie nastawiony Wincenty Witos – przedstawiciel prawicy. Dla Józefa Piłsudskiego był to dogodny moment do wprowadzenia w życie swojego planu: 12 maja padły w Warszawie pierwsze strzały – rozpoczął się zamach stanu.
Czekali na rozwój wydarzeń
Chociaż cały Śląsk, wraz z Rybnikiem bacznie obserwował „warszawski spektakl” nie angażowano się po żadnej ze stron. Tak zrobiła m.in. większość członków rybnickiego Związku Powstańców Śląskich. Związek nie od razu poparł nowe władze. Za „przejściem do obozu majowego” agitowali w nim Nikodem Sobik, Józef Michalski i Józef Mijal. Nie udało im się jednak szybko zjednać byłych towarzyszy broni. Ci, którzy tak jak Sobik, rwali się do działania musieli szukać innych pól – np. wstępować do Polskiej Partii Socjalistycznej, która początkowo popierała zamach Piłsudskiego.
Przyjaciel albo wróg?
Echem warszawskiego maja był podział w polskim życiu społecznym. Organizacje, które na pozór z polityką niewiele miały wspólnego, podzieliły się na prorządowe i opozycyjne. Zmieniły się fronty walki politycznej: dotychczas, kiedy mówiono „wróg” miano na myśli głównie podziały narodowe – Polacy i Niemcy. Teraz zarzuty „przejścia na stronę wroga” pojawiły się w stosunku do rybniczanina – Maksymiliana Basisty, po tym jak zaczął on popierać piłsudczyków. Zarzut taki musiał być tym bardziej bolesny, że formułowali go jego dawni towarzysze walki o polskość przy okazji wyborów do rady miejskiej już w 1930 roku... „Wrogiem” stał się dla Polaków na Śląsku inny Polak popierający polski, ugruntowany już rząd!
Zwykłe meandry polityki
Efektowne polityczne wolty zdarzały się także w Rybniku. Odpowiedzią na majowe walki w 1926 roku na ulicach Warszawy miał być komitet popierający legalny, właśnie obalony, rząd centralny. Jego twórcami byli dr Feliks Biały, A. Prus, L. Piechoczek i wspomniany już Maksymilian Basista. Komitet miał znajdować się pod politycznym wpływem Chrześcijańskiej Demokracji – tradycyjnie silnej w naszym regionie. Niestety, dla pomysłodawców plany te spaliły na panewce. Już podczas zebrania 14 czerwca, nie udało się pozyskać wszystkich rybnickich działaczy opozycyjnych. W końcu lipca 1926 r. wystąpiono z inną koncepcją, której celem było skonsolidowanie różnego rodzaju stowarzyszeń w jeden Zespół Zrzeszeń Polskich. Chociaż z założenia opozycyjny do nowych władz centralnych, jego myślą przewodnią była ugoda, a jego siłą miała być jedność. Niestety ta idea już dość szybko rozpadła się jak domek z kart. Jeden z głównych rybnickich działaczy odkrył w sobie sympatię do obozu sanacyjnego (rządowego). Maksymilian Basista, bo o nim mowa, opowiedział się za rządem. W czasie, gdy do Rybnika przyjeżdżał nowy wojewoda śląski – Michał Grażyński, Basista osobiście wygłaszał mowę powitalną. Czas konsolidacji w czasie walki o polskość Śląska minął, a różni działacze znajdowali własne drogi. Rybnicka scena polityczna wkraczała w zwykłe meandry polskiego życia politycznego. Wzajemną walkę polskich stronnictw osłabiała jedynie siła niemieckiego Volksbundu, która miała się ujawnić już w najbliższych wyborach...
Tomasz Ziętek