Diagnosta przed sądem
Przed rybnickim sądem rejonowym ruszył proces Ryszarda K., diagnosty samochodowego z Czerwionki Leszczyn, który dopuszczał do ruchu niesprawne pojazdy.
Sprawa wyszła na jaw w sierpniu ubiegłego roku. Policjanci wraz z dziennikarzami pisma „Motor" skontrolowai samochód, który opuścił stację kontroli pojazdów „Rocar". Samochód przeszedł pomyślnie badania, mimo iż zupełnie nie nadawał się do jazdy. Niesprawny układ kierowniczy, nieprzepisowe światła oraz niesprawny hamulec ręczny, to tylko część usterek jakie znalazł w samochodzie biegły sądowy. Ryszard K. został zatrzymany.
- W trakcie śledztwa okazało się, że równolegle toczy się przeciw podejrzanemu inne postępowanie w Gliwicach. Został skazany za poświadczenie nieprawdy oraz nie powinien przez dwa lata pracować jako diagnosta. Mimo wyroku nadal pracował na stacji, a w dowodzie rejestracyjnym skontrolowanego auta widnieje jego pieczątka - mówi Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury.
Diagnoście grozi teraz do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokuratura będzie chciała odebrać mu prawo do wykonywania zawodu. Niewykluczone, że po ogłoszeniu wyroku stacja Rocar zostanie zamknięta. Prokuratura już wnioskowała o to u starosty rybnickiego, któremu podlegają stacje kontroli pojazdów. Ten jednak czeka na prawomocny wyrok sądu. Ryszard K. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że padł ofiarą manipulacji dziennikarskiej. Sprawa „lewych" badań w Czerwionce, to tylko fragment dużo większej sprawy, nad którą pracowała katowicka policja i dziennikarze. Prokuratorzy są niemal pewni, że nie był to jednostkowy przykład złamania prawa. W tej chwili trudno oszacować ile niesprawnych pojazdów zostało dopuszczonych do ruchu.
(acz)