Ślub z motoodjazdem
To, że ślub jest czymś szczególnym i niezapomnianym, dla Edyty i Maćka Baryckich jest rzeczą oczywistą. Wiedzieli o tym już 21 kwietnia 2003 r. Nie przypuszczali jednak, że koledzy motocykliści zrobią im taką niespodziankę. Nie tylko przyjechali na swoich maszynach pod kościół, uczestniczyli we mszy w motocyklowych ubraniach, ale też zorganizowali paradę, która z hukiem przejechała przez całe miasto. Na jej czele jechali państwo młodzi. Oczywiście na motocyklu.
Maszyna, na której jechali to traja, czyli trójkołowy, ważący ponad tonę i długi na 4 metry motocykl. Wykonał ją samodzielnie, według własnego pomysłu Bernard Błaszczok. On również wiózł tego dnia Edytę i Maćka. - W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. Było to zupełne zaskoczenie. Przecież mieliśmy udekorowany samochód, którym planowaliśmy jechać. A tu tak niespodzianka! - wspomina Edyta. - To i tak był dzień pełen emocji. Do tego przejazd trajką po mieście w eskorcie tylu motocyklistów to już w ogóle coś, czego się nie da zapomnieć - dodaje z uśmiechem. Przyznaje, że motocykle zawsze były częścią ich związku z Maćkiem, dzięki którym mają wiele niezapomnianych wspomnień. - Nasz syn Mikołaj nie bawi się niczym innym, tylko motocyklami. Mówi, że chce być motocyklistą i całe życie spędzić na motocyklu - opowiada Edyta. Przypuszcza, że to nie tylko kwestia genów. Przejażdżka rodziców w dniu ślubu też pewnie miała na to wpływ. - Mikołaj był już wtedy z nami - dodaje z uśmiechem.
Rok później przyszła nasza kolej. Dla mnie i mojego męża Grzegorza jazda do ślubu na motocyklu była czymś oczywistym i o żadnym samochodzie nie było mowy, bez względu na markę. Problemem mogło być jedynie to, w jaki sposób poradzę sobie w drodze ze ślubną suknią, kaskiem, welonem i bukietem kwiatów. I znowu z pomocą przyszedł nieoceniony Bernard, który powiózł nas do ślubu. Nie zawiedli też koledzy, którzy podjechali pod kościół i odwieźli nas przez całe miasto w paradzie do miejsca weselnej uroczystości. Wielu z nich wówczas nie znaliśmy. Teraz tworzymy zgraną paczkę i razem pojedziemy wszędzie. Kto następny?
Aleksandra Dik