Rybki dla dzieciaków
W sobotę przy ul. Pod Hałdą było sympatycznie, rodzinnie i momentami emocjonująco.
Choć nie wszyscy zawodnicy do Rybnika dojechali, kilka wyścigów mogło się podobać. W 12. starcie dnia wielkiego pecha miał Szymon Woźniak - prowadzący stawkę bydgoszczanin upadł na trzecim okrążeniu. Wyprzedziło go dwóch rywali, ale Woźniak nie zrezygnował - wskoczył na motocykl i po szaleńczym pościgu zdołał przywieźć dwa punkty. To był moment, w którym ten zawodnik stracił szanse na wygraną. Mógł jeszcze w ostatnim wyścigu pokonać Kamila Cieślara, ale w sobotę było to raczej niemożliwe. Rybniczanin wszystkie swoje biegi wygrywał zdecydowanie. I nawet doświadczony Woźniak nie znalazł na niego sposobu. Kierownik startu spieszył się chyba do domu, bo już po trzech kółkach pokazał flagę kończącą rywalizację. Synowiec zwolnił i wtedy wyprzedził go Liszka, który po czterech okrążeniach wpadł na metę jako pierwszy. Prowadzący te zawody Antoni Szymik zdecydował, że wobec błędu kierownika startu zalicza kolejność po trzech okrążeniach. A więc na podium obok Cieślara i Woźniaka, stanął Synowiec. W teamie Liszki rozczarowanie, było to najsprawiedliwsze rozwiązanie...
Tomasz Nowakowski