Tłum specjalistów
Powiadomiłem więc schronisko dla zwierząt, które szybko wysłało swoją jednostkę terenową i sprawnie zaopiekowało się owym psem. Jeśli właściciel zwierzaka będzie chciał go odzyskać, na pewno zacznie poszukiwania od sprawdzenia rybnickiego schroniska. W momencie przyjazdu samochodu z pracownikami schroniska, zebrał się tłum gapiów. Wszyscy byli najmądrzejsi, a to jeden poinformował, że ten pies biega tu od wczoraj, a to drugi oburzał się, dlaczego dopiero teraz przyjechali po niego ze schroniska. Pomyślałem, dlaczego nikt spośród tych „zaangażowanych” w sprawę ludzi nie wykonał tak prostej czynności, jak telefon do schroniska? Przez wiele godzin bawiące się na osiedlu dzieci narażone były na kontakt z potencjalnie groźnym zwierzęciem.
Brak obywatelskiej inicjatywy widoczny jest na każdym kroku. Ile to razy widzieliśmy kogoś leżącego na ulicy i dziesiątki przechodzących obojętnie osób. Nie ma co ukrywać, że zazwyczaj leżą osoby, którym imprezowanie wymknęło się spod kontroli. A jeśli ktoś taki faktycznie potrzebuje pomocy? Typowym zachowaniem u nas jest to, że gdy ktoś decyduje się w takiej sytuacji pomóc, od razu zbiera się tłum ludzi, którzy jeden przez drugiego przekrzykują się udzielając swoich „bezcennych” rad. Ciekawe, że nikt z takich „doradców” sam nie zatrzyma się i nie zademonstruje, jak powinno pomagać się w takiej sytuacji, a potrafi tylko biernie stać i pouczać.
Zwykle w podobnych sytuacjach wystarczy tylko wykonanie jednego telefonu. Na policję, straż miejską, czy pogotowie dzwonimy za darmo, w czym więc jest problem? Wydaje się, że nikomu nie chce się wychodzić przed szereg, bo i po co, skoro może zrobić to ktoś inny. Zupełnie inaczej ma się sprawa, jeśli chodzi o komentowanie akcji, przecież każdy wie najlepiej, co trzeba zrobić, a stanie i „mielenie ozorem” to przecież nic trudnego i akurat na to można sobie pozwolić.
Zastanówmy się czasem, czy w sytuacji, której jesteśmy świadkami, nie przydałaby się nasza interwencja. Często można uratować czyjeś zdrowie, a może nawet życie. Pamiętajmy, że kiedyś sami możemy znaleźć się w sytuacji kryzysowej i stojący nad nami tłum „specjalistów” jest ostatnią rzeczą, której będziemy wtedy potrzebować.
Andrzej Kieś
wokalista zespołu Crawling Death, redaktor pisma Zalew Kultury