Nie ma to jak swój pieniądz
Tomasz Bodach, prywatny pocztowiec z Rybnika, ma kolejny, nowatorski pomysł.
Po opatentowaniu autorskiego urządzenia do przesyłania dokumentów drogą elektroniczną chce wypuścić własną walutę. Ma zamiar wyprodukować kilkadziesiąt tysięcy tzw. notgeltów czyli pieniędzy zastępczych.
Reński rybnicki
– Najprościej mówiąc są to pieniądze, które nie mają zasięgu krajowego. Są stosowane tylko w niektórych gminach czy miastach, ale mają przy tym pełną wartość płatniczą. „Złoty reński”, bo taką nazwę będzie nosić nowa waluta, ma nawiązywać do historii miasta. Będzie można go wymieniać w kantorach na dolary czy funty – snuje plany pocztowiec.
Pół roku w obiegu
Pieniądz Bodacha ma wejść do obiegu 1 października, a ostatniego marca zostanie wycofany z rynku. W siedzibie Miejskiej Poczty Doręczeniowej przy ulicy Białych na wielkim stole już leżą projekty banknotów. – Przewidzieliśmy banknoty o nominałach 5, 10, 20 i 50 złotych. Swojego herbu użyczy rybnickie Starostwo Powiatowe, dzięki temu nie tylko nazwa będzie historyczna, ale i wygląd – zapewnia Tomasz Bodach.
Lśniące dukaty z Rybnika
Poza banknotami nie zabraknie również monet. Dukaty będą koloru złotego, a wykonane zostaną z tombaku. Początkowo właściciel myślał o mosiądzu, ale sztuczne złoto ma o wiele większy połysk. Każdy dukat i każdy banknot zostanie wykonany w ilości 20 tys. sztuk. Na zapleczu MPD już stoi potężna prasa o sile nacisku 30 ton. Lada moment zostanie sprowadzona druga – już elektryczna, bo wybicie prawie 100 tys. monet to naprawdę spore przedsięwzięcie.
Nie dla fałszerzy
– Monetę trudno jest podrobić, ale obawiamy się trochę fałszerzy banknotów. Dlatego będą wykonywane w tzw. technice kombinowanej. Przede wszystkim będą na papierze ze znakami wodnymi. Nie zabraknie również wypukłego druku. Banknoty będą w obiegu tylko pięć miesięcy, więc fałszerze musieliby się naprawdę pośpieszyć. Mam nadzieję, że kantory również będą się starały sprawdzać autentyczność „reńskich”. Jeśli przyjęliby fałszywe banknoty, to ja ich nie odkupię do nich – tłumaczy pomysłodawca nowej waluty. A złoty reński będzie z pewnością gratką dla kolekcjonerów.
Domowa fabryka pieniędzy
Tomasz Bodach zaprzecza, jakoby miał w tym wszystkim jakikolwiek zysk. I choć przedsięwzięcie przypomina w uproszczeniu domową fabrykę pieniędzy, wszystko jest obliczone.
– To, że waluta ta będzie normalnym środkiem płatniczym, nie oznacza, że produkujemy pieniądze. Jeśli ktoś sobie kupi np. 10 euro w kantorze za nową walutę, to oczywiście je otrzyma. Ja jednak będę musiał później odkupić moją walutę od właścicieli kantorów. Na obrocie nie ma zysku. Można zarobić jedynie na kolekcjonerach, którzy zatrzymają dla siebie te banknoty – dodaje z uśmiechem.
Adrian Czarnota