Wielcy ludzie są niewidoczni
Na początku XX wieku amerykański malarz Lyonel Feininger namalował jedno ze swoich najsłynniejszych dzieł. Płótno zatytułowane jest „Człowiek w bieli”. Artysta przedstawił na nim białą postać mężczyzny w kapeluszu, który z rękami w kieszeniach kroczy ulicami miasta. To, co od razu rzuca się w oczy, to wielkość tego człowieka – zdecydowanie góruje on nad budynkami i innym człowiekiem, którego widać w tle. Tym niemniej, olbrzymi „człowiek w bieli” nie zwraca powszechnej uwagi, nie wzbudza podziwu innych. Spokojnie zdaje się kroczyć ku swemu przeznaczeniu...
Jak się zdaje, Feininger starał się tym obrazem zwrócić uwagę na rolę pewnych ludzi w społeczeństwie. Niektórzy jego członkowie, zdecydowanie się wyróżniają: rzadziej jednak wyglądem, częściej przymiotami ducha. Wyróżnia ich dobroczynność, bezinteresowność, oddanie się czemuś pożytecznemu. Niestety, mimo swojej „wielkości” pozostają niezauważeni. Często ich trud i poświęcenie nie znajduje należnego uznania lub zaznają go dopiero po śmierci. Dopiero w chwili czytania nekrologu sąsiedzi przypominają sobie: O! To ta pani, która zawsze dokarmiała osiedlowe zwierzaki... Kto będzie to robił teraz? Zobacz synku, właśnie zmarł pan spod piątki, który oddał w swoim życiu wiele litrów krwi... Czy znajdzie się jego honorowy następca?
To przykłady wielkości, które są nam bliskie, nie wymagają upamiętniania w miejskich kronikach i pomnikowych piedestałów. Wielu ludzi świadczy przysługi bliźnim i chwała im za to. Jednak czy wśród nas żyją prawdziwi moralni giganci? Tacy z obrazu Feiningera? Zgodnie z założeniem malarza, tego nie dowiemy się nigdy. Przecież prawdziwi „ludzie w bieli” nie zwracają niczyjej uwagi. Człowiek normalnych rozmiarów nie jest w stanie zaobserwować tak potężnej sylwetki, osobowości. Być może dlatego, wobec pewnych czynników wszyscy jesteśmy jednakowej postury. Nawet gigant musi niekiedy pofatygować się do urzędu, pójść na zakupy czy zapłacić mandat za parkowanie. Jednak te sprawy, które tak bardzo dają się we znaki zwykłym ludziom, dla niego są niczym. Są to jedynie bardzo małe przeszkody, które łatwo może pokonać w drodze do swojego wielkiego celu życia. Dlatego proszę, jeśli zauważymy, że pewien znajomy zaczyna nagle „rosnąć na naszych oczach” nie utrudniajmy mu tego, a raczej pomóżmy w tych drobnych sprawach dnia codziennego. Być może właśnie tkwi w nim potencjał „Człowieka w bieli”?
Tomasz Ziętek