Dyskoteka po kubańsku
Aleksander Piecha, założyciel szkoły salsy w Rybniku, jest inicjatorem cotygodniowych spotkań w Kulturalnym Clubie. W każdą środę, od godziny 20.30 można pobawić się tutaj w towarzystwie instruktora salsy, jak też członków jego zajęć. – Do salsy nie trzeba namawiać– mówi Arek, jeden z uczniów Olka.
Nauka w godzinę
Patrząc na grupy ludzi, zapamiętale szalejących na parkiecie, nietrudno w to uwierzyć. – Nikogo nie wyciągamy na siłę – mówi Olek. Przychodzą ludzie, którzy chcą potańczyć, ale są też tacy, którzy chcą po prostu posłuchać afrokubańskich rytmów – tłumaczy. – Jest również grupka ludzi, którzy lubią przyjść popatrzeć jak my tańczymy i to jest miłe – dodaje z uśmiechem. Salsoteki mają swoich fanów, wciąż pojawiają się nowi. – W każdą środę jestem do dyzpozycji – przekonuje Aleksander. Można przyjść do mnie, najlepiej większą grupą i przez godzinę jestem w stanie nauczyć kogoś podstawowych kroków. Później jest już tylko zabawa – śmieje się.
Sos afrykańsko-karaibski
Roztańczeni miłośnicy salsy pomagają nowicjuszom w pokonaniu nieśmiałości, zapraszają na parkiet, z minuty na minutę sala zapełnia się rozbawionymi parami. – W salsie najlepsze jest to, że to mieszanka różnych stylów – mówi Olek. Stąd nazwa: salsa, czyli sos, połączenie rytmów afrokubańskich i karaibskich pod wpływem jazzu – tłumaczy. – Widać to również na parkiecie, przychodzą do nas naprawdę różni ludzie, ale wszyscy się dobrze bawią – przekonuje. Tak więc zapraszamy w każdą środę do KC. Salsa to żywioł, któremu chyba nikt się nie oprze.
Marzena Śpiewla