Przegrali, ale gra toczy się dalej
W półfinale play–off jest remis 1:1 i w decydującym meczu drużyny ponownie spotkają się na stadionie im. Edwarda Jancarza.
W rybnickim zespole zabrakło tym razem Rory Schleina, który startując w lidze angielskiej doznał kontuzji palca i nie był zdolny do jazdy. Niespodziewanie na prezentacji pojawił się Patryk Pawlaszczyk, który po długim rozbracie z torem powrócił do zespołu. „ Pacio” , który potrzebuje nieco czasu, aby „wjechać” się w sezon wystartował tylko w jednym wyścigu, kiedy losy meczu były już rozstrzygnięte.
Przewaga gospodarzy
„Rekiny” rozpoczęły mecz niepomyślnie. Gospodarze, którym tylko zwycięstwo zapewniało przedłużenie szans na awans do ekstraligi, od początku uzyskali przewagę. W biegu pierwszym mimo braku Thomasa H. Jonassona, który startował w finale IMEJ (piąta pozycja), gorzowianom udało się wygrać podwójnie. Michał Mitko i Wojciech Druchniak najlepiej wyszli ze startu, ale po odjeździe na zewnętrzną Paweł Hlib i Adrian Szewczykowski przy „kredzie” wyprzedzili rybnicką parę.
Kolejne dwa biegi zakończyły się remisowo. Rafał Szombierski wygrał drugi wyścig, a w trzecim Roman Povazhny i Denis Gizatulin Przyjechali za plecami Magnusa Zetterstroma.
Zawiodła złota rezerwa
Najgorsze dla „Rekinów” rozpoczęło się od czwartego wyścigu. Paweł Hlib wygrał z Chrisem Harrisem i od tego momentu gorzowianie stopniowo zwiększali przewagę. Trener Mirosław Korbel chcąc zmienić niekorzystny wynik skorzystał z rezerwy taktycznej i złotej rezerwy. W pierwszym przypadku w miejsce Gafurova pojechał Harris, natomiast w drugim Rafał Szombierski. – Rafał pojechał jako złota rezerwa, ponieważ warunki torowe w tym czasie jeszcze się nie zmieniły na tyle jak w jego pierwszym starcie, kiedy wygrał wyścig – stwierdził po meczu trener „Rekinów”. Dlaczego w przypadku obsady tych wyścigów nie było odwrotnie? Zapewnie pozostanie to słodką tajemnicą trenera Mirosława Korbela.
Stalowy mur
Po ośmiu wyścigach stalowcy posiadali przygniatającą przewagę (31: 17) i właściwie losy meczu zostały rozstrzygnięte. Rybnicki zespół całkowicie został pozbawiony złudzeń.
– Stal nas zdeklasowała. Takiej porażki się nie spodziewałem. Było widać dużą różnicę w sprzęcie, dopasowania się do toru na korzyść naszych przeciwników. Nie mieliśmy zawodników, właściwie tylko Harris, też chyba nie w takim wydaniu jakim chciałbym go widzieć. W tym meczu głównie jechał sprzęt i w tym elemencie polegliśmy. Czy na kolejny mecz przyjedziemy z szybszymi motocyklami? Decyzja zapadnie na najbliższym posiedzeniu zarządu – wypowiedział się po zawodach trener Mirosław Korbel.
I znów wątpliwości
Nawiązując do tych słów należy z stanowczością podkreślić, że w Gorzowie prawie wszyscy zawodnicy pojechali grubo poniżej oczekiwań. Jedynie Roman Povazhny dobrze znający gorzowski tor (swego czasu reprezentował barwy Stali), próbował nawiązać walkę z rozpędzoną gorzowską machiną – Było ciężko. Tor był dla mnie super, z początku trzymało, potem był twardy. Wiadomo gospodarzom ściany pomagają. Za tydzień mamy większe szanse, przynajmniej ja wiem jak przygotować sprzęt. Ten mecz z pewnością dostarczył kolejnych wątpliwości przed zestawieniem składu na decydującą rozgrywkę – podsumowuje Roman Povazhny.
(AK)