Na widok strażników wpadł w depresję
W ubiegły weekend patrol straży miejskiej odebrał zgłoszenie od dyżurnego o wtargnięciu na posesję przy ulicy Daszyńskiego.
Gdy strażnicy przybyli na miejsce okazało się, iż faktycznie dwóch mężczyzn wdarło się na teren prywatny, gdzie próbowało wykopać z ziemi przewody elektryczne i telekomunikacyjne. Mężczyźni zostali ujęci na gorącym uczynku i przekazani patrolowi policji. Również w sobotę ok. godz. 23:10 strażnicy patrolujący centrum miasta odebrali od dyżurnego informację o pobiciu w jednym z barów na ul. Rybnickiej.
– Na miejscu czekali świadkowie zdarzenia oraz osoba poszkodowana, mieszkaniec Rybnika. Z relacji świadków wynikało, że sprawca pobicia ukradł poszkodowanemu 20 zł oraz groził mu śmiercią, następnie oddalił się w nieznanym kierunku. Strażnicy, podejrzewając, że uraz głowy, jakiego doznała osoba poszkodowana może być poważny, wezwali pogotowie, które zabrało mężczyznę do szpitala. Tożsamość sprawcy pobicia została szybko ustalona i przekazana policji – wyjaśnia Janusz Bismor, pełnomocnik ds. reorganizacji rybnickiej straży miejskiej. Kilka dni wcześniej funkcjonariusz straży miejskiej obsługujący monitoring zauważył, że na płycie rynku nietrzeźwy mężczyzna zakłóca porządek publiczny, rozbija kufle o ziemię i zaczepia przechodniów.
– Następnie z Rynku podążył w kierunku ul. Miejskiej, gdzie próbował otworzyć zaparkowane na parkingu pojazdy. Straż miejska podjęła interwencję wobec mężczyzny, który nie posiadając przy sobie żadnego dokumentu, podał dane osobowe ustnie. Po sprawdzeniu dane okazały się fałszywe. Wtedy mężczyzna rzucił się do ucieczki, jednakże szybko został ujęty. Wykorzystując nieuwagę strażników zażył całe opakowanie tabletek antydepresyjnych. Mężczyzna był bardzo agresywny i przejawiał tendencje do samookaleczenia, dlatego został przewieziony do Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych przy ul. Gliwickiej, gdzie trafił pod opiekę specjalistów – wyjaśnia Bismor.
Adrian Czarnota