W plenerze bez słodkich widoczków
Plener odbywa się nad rybnickim zalewem. Lecz trudno tu spotkać artystę malującego na płótnie okoliczne widoki.
– W plenerze nie maluje się landszaftów. Tak robią amatorzy. Zawodowcy pracują nad rozwojem własnych idei, pomysłów – tłumaczy Zyhdi Çakolli z Raciborza, autor rysunków, grafik i rzeźb i jeden z uczestników rybnickiego pleneru.
Inspiracje i spotkania
– Integracja artystów i wymiana doświadczeń. To główny cel plenerów – dodaje Bruno Wioska, twórca pochodzący z Mysłowic, a mieszkający od dwudziestu lat w Niemczech.
Na plenerze jest oczywiście czas na pracę nad własnymi projektami, ale równie ważne są spotkania, dyskusje, wymiana doświadczeń i myśli o sztuce.
Precz z szablonami
– Przełamanie uprzedzeń, walka z szablonowym myśleniem nie tylko w sztuce, ale i ludziach reprezentujących inną kulturę – podsumowuje plener Lothar Sütterlin, rzeźbiarz, grafik i twórca video, który gości w naszym kraju po raz pierwszy.
Niemiecki artysta jest zaskoczony tym, że Polacy są tak grzeczni na co dzień. Niezwykle też ceni sobie możliwość poznania polskich twórców, jak i odwiedzenia wielu ciekawych miejsc.
Przyroda w oku kamery
Komisarz pleneru, Grażyna Zarzecka–Czech organizuje dla swoich gości bliskie i dalekie wyprawy. Twórcy wybrali się m.in. do Rud i do Krakowa. Spacer wokół rybnickiego zalewu i opowieści snute przez rybnicką malarkę, zainspirowały niemiecką artystkę – Violę Kramer do stworzenia już pierwszego dnia filmu o tematyce ekologicznej. Uczestnicy pleneru myślą też o wspólnym performance. Jak zapowiadają, pozostawią ślady swojej twórczości nie tylko na płótnie.
Na wszystko jest czas
Plener nad rybnickim zalewem zakończy się 31 sierpnia. – Nie odczuwamy jednak presji czasu czy pośpiechu, bo na dokończenie wszystkich prac mamy prawie trzy miesiące – tłumaczy komisarz Grażyna Zarzecka–Czech.
Wernisaż poplenerowej wystawy odbędzie się w Klubie Energetyka 8 grudnia.
Beata Mońka