Nie ma kasy za kolektory
W Rybniku łatwiej zmodernizować starą, kopcącą kotłownię niż przestawić dom na system odnawialnych źródeł energii.
Siedem lat temu Kazimierz Wencławek z Rybnika wprowadził się z rodziną do swojego nowo wybudowanego domu. Od początku nie bał się eksperymentów i przewidział w konstrukcji domu miejsce na kolektory słoneczne. Zamontował je jednak dopiero w ubiegłym roku, gdy ceny takich systemów spadły.
– Kiedyś takie ogrzewanie to była abstrakcja. Mówiło się o tym jak o jakiejś kosmicznej technologii. Sam system też kosztował niebagatelne pieniądze. Teraz to się upowszechniło. W samym Rybniku jest już kilka firm, które montują takie urządzenia. Zacisnąłem pasa i wydałem około dziesięciu tysięcy na kolektory, licząc na jakikolwiek zwrot z magistratu – tłumaczy pan Kazimierz.
Inni zwracają pieniądze
Rybniczanin był niemal pewny, że Rybnik jako miasto stawiające na ekologię, dofinansuje jego kolektory. Inne miasta, m.in. Gdańsk, zwracają od 30 proc. kosztów inwestycji do nawet 50 proc. – W grudniu zeszłego roku wysłałem do Adama Fudalego, prezydenta miasta, pismo z prośbą o dofinansowanie systemu ogrzewania wody i wspomagania centralnego ogrzewania. Miesiąc później otrzymałem odpowiedź odmowną. Moja instalacja nie była wykonana przed 1995 rokiem i nie kwalifikuje się do dopłat – pokazuje dokumenty pan Kazimierz. Takie zarządzenie wtedy obowiązywało. Obecnie granica ta przesunęła się do 2002 roku.
U nas brakuje uchwały
Instytut Energii Odnawialnej, w którym Kazimierz Wencławek szukał poparcia, był bardzo zdziwiony brakiem takiego dofinansowania w Rybniku. Czy nasze miasto uznaje tylko tradycyjne instalacje na olej, koks czy energię elektryczną? Specjaliści przyznali, że Rybnik jest na szarym końcu pod względem dofinansowania takich przedsięwzięć. Na wiosnę władze miasta zaczęły zapewniać, że na sesję Rady Miasta zostanie przygotowana specjalna uchwała umożliwiająca dopłaty do takich systemów. Ale uchwały jak nie było, tak nie ma.
– Wiemy, czym ludzie palą zimą w piecach i jaka jest jakość powietrza na osiedlach jednorodzinnych. Wielu moich znajomych czeka na dofinansowanie z gotowymi kolektorami a dwa razy tyle czeka na zmianę przepisów. Gdy będzie uchwała, od razu rozpoczynają montaż urządzeń – dodaje rybniczanin.
Nie podzielają entuzjazmu
Koszty poniesione przez pana Kazimierza mają się zwrócić po około pięciu latach. Właściciel bierze poprawkę, że potrwa to trochę dłużej, ale wydajnością jest bardzo mile zaskoczony. Instalacja nie tylko podgrzewa wodę w mieszkaniu, ale również wspomaga ogrzewanie centralne. Co ciekawe, dzięki próżniowej konstrukcji samych kolektorów, system działa również w zimie. Wraz z kominkiem koszty opału w zimie zmniejszają się do minimum. Niestety, nikt w magistracie nie podziela ekologicznego entuzjazmu pana Kazimierza.
Adrian Czarnota