Piknik w gościnnym ogrodzie
Kiedy się poznalismy, to tyle czasu spędzaliśmy na rajdach górskich, że nie było czasu się pobrać – żartuje Kornelia Ibrom, żona rybnickiego przewodnika górskiego i cyklisty.
Nieopodal kominów Elektrowni Rybnik Ibromowie stworzyli swój raj na ziemi, w którym dobrze się czuje ich rodzina, znajomi, a nawet całe wycieczki cyklistów. Szpalery iglaków, kępy jesiennych wrzosów, oczko wodne z romantycznym mostkiem, alejki, klomby, zagajniki, miejsce na ognisko, wycięte z pnia ławeczki i stoliki dla strudzonych rowerzystów – wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat, który przyciąga tutaj wielu rowerzystów m.in. z Raciborza, Żor, Jastrzębia, Radlina, a nawet z odleglych Gliwic czy Katowic. – Byłem, zwiedzilem, podziwiam – napisał w księdze pamiątkowej jeden z gości.
Każda blaszka to wędrówka
Stanislaw Ibrom zaczynal jako tokarz, potem był technikiem mechanikiem, a następnie instruktorem tokarstwa w szkole na „Ryfamie”. Od trzynastu lat jest na emeryturze, ale nie ma czasu na nudę i nie narzeka na brak zajęć. Wręcz przeciwnie. Oprócz codziennych obowiązków jego życie wypelniają trzy pasje: góry, rower i zbieranie staroci. W górach jest zakochany od wielu lat. Do PTTK-u należy od 1966 roku. Przeszedł wszystkie szlaki górskie, był we wszystkich schroniskach w Polsce. Przez dziesięć lat organizował i prowadził obozy młodzieżowe. Dzisiaj Stanisław Ibrom jest dumny ze swoich odznak przodownika turystyki górskiej, odznak za zasługi dla turystyki, a także z kilkuset znaczków i rajdowych proporczyków. – Każda blaszka świadczy o przebytym szlaku, o pobycie w plenerze, o górskiej przygodzie – mówi Kornelia Ibrom, która należy do PTTK-u od 1971 roku i wiernie towarzyszyla mężowi w wielu górskich eskapadach.
Rowerowa rodzina
W 1999 roku, za namową syna Łukasza, który pracuje na kopalni „Marcel”, przesiadł się na rower. Zapisał się do oddziału PTTK „Sokół” w Radlinie i od kilku lat regularnie bierze udział w rowerowych eskapadach. W sumie przejechał 20 tys. km. – To niewiele – usmiecha się skromnie pan Stanisław. – Są rekordziści, którzy mają na swoim koncie po 11 tys. km na rok! – dodaje. Rowerowa rodzinka często spotyka się w ogrodzie państwa Ibrom. Tutaj odbywają się zakończenia rajdów czy zloty kolarskie. Pani Kornelia przygotowuje kiełbaski na ognisko, gotuje pyszny żurek, a smakowity smalec i kiszone ogórki rozchodzą się w oka mgnieniu. – Goście siedzą przy ognisku nieraz do godziny 3.00 nad ranem. Kiedyś przyjechało tutaj aż 180 cyklistów i to z różnych miejscowości – wspomina pani Kornelia. Tradycją w ogrodzie państwa Ibromów jest organizowanie m.in. Nocy Świętojańskiej i Złotej Jesieni dla miłośników dwóch kółek. Dla każdego znajdzie się miejsce i coś dobrego do zjedzenia.
Spotkania pod latarnią
Ogród założony został na początku lat dziewięćdziesiątych. Wymaga sporo pracy: plewienie, koszenie, przesadzanie, utrzymanie. Trudno zliczyć, ile odbyło się już tutaj pikników, spotkań pracowników „Ryfamy”, jubileuszy czy urodzin. Na każdą okazję gospodarze przygotowują coś specjalnego. Konkursy łapania ryb wpuszczonych do oczka wodnego (potem oczywiście ryby się wypuszcza), koło fortuny (zrobił je pan Stanisław, dzisiaj je wszyscy pożyczają), czy też inne atrakcje umilają pobyt w tym zielonym zakątku.
Stare radia i kaski
A powody do spotkania w miłym gronie zawsze się znajdą, chociażby zamontowanie nowej lampy w ogrodzie, urodziny syna albo córki, czy też przejście kogoś ze znajmych na emeryturę. Obok ogrodu, w budynku gospodarczym Stanisław Ibrom ma swoje małe królestwo, w którym oprócz turystycznych trofeów i pamiątek, gromadzi także stare i ciekawe rzeczy m.in. stare radia i kaski. Tę prywatną izbę pamięci w Grabowni chętnie odwiedzają goście przyjeżdżający tutaj na rowerach.
Iza Salamon