Maksymilian walczy o życie
Dziecko ma pękniętą czaszkę i uraz mózgu, w ciężkim stanie leży w katowickim szpitalu. Opiekowała się nim babcia, która w chwili zatrzymania miała prawie półtora promila we krwi.
Ulica Przemysłowa z całą pewnością nie należy do bezpiecznych rejonów miasta. Stare zaniedbane familoki to pozostałość po latach świetności huty Silesia.
Upadek
Na zaniedbanym podwórzu stoi dziecięcy wózek, dosłownie metr dalej ktoś potężnym krawężnikiem przydusił szczura. Podobno zwierzę przyszło od sąsiada, który na podwórzu trzyma górę śmieci. Właśnie w tym domu, w miniony poniedziałek, 17 września, malutki Maksymilian wspiął się na parapet i spadł na betonowe schody prowadzące do budynku.
– To wszystko wina tych niskich parapetów! – mówił pan Janusz, ojciec chłopczyka. – Do krawędzi okna jest zaledwie kilkadziesiąt centymetrów. Pod oknem stał fotel. Syn lubił na nim siadać. Widocznie przeszedł z niego na parapet. To było żywe srebro. Cały czas ruchliwy. Szybko zaczął chodzić. A tu taka tragedia – rozpaczał ojciec.
Babcia
W tym dniu opiekę nad dzieckiem sprawowała babcia. Rodziców nie było w domu, ojciec był w pracy w Niewiadomu, matka wyszła do sklepu. Podobno po lekarstwa. Babcia opiekowała się również czterotygodniową Klaudią. Nikt z rodziny nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego babcia nie upilnowała wnuka. – Ludzie wygadują głupoty, że babcia gdzieś wyszła. Ona w tym czasie przewijała Klaudię i wystarczył moment nieuwagi – broni kobiety ciotka Maksymiliana.
Chrzciny
Policja po przybyciu na miejsce zatrzymała 51–letnią Agatę Ż. Kobieta była niestety pod wpływem alkoholu. Pierwsze badanie na alkomacie dało wynik 1,32 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu, drugie badanie dało wynik rosnący, co może wskazywać na to, że kobieta ostatnią dawkę alkoholu wypiła na krótko przed wypadkiem. Rodzina tłumaczyła, że dzień wcześniej, czyli w niedzielę, obchodzono hucznie rocznicę chrzcin trzytygodniowej Klaudii. – Babcię musiało trzymać z dnia wcześniejszego. Na przyjęciu była wódka i po jednym piwie. Pytaliśmy w sklepie i u sąsiada w garażu, czy babcia coś tego dnia piła. W domu też nie było alkoholu, bo wszystko opróżniliśmy dzień wcześniej. A babcia nie upijała się nigdy do nieprzytomności – tłumaczy ciotka.
Szpital
Rodzice liczą na to, że ich syn wyjdzie z tego. – To jest silny chłopak – mówi łamiącym się głosem jego ojciec. Po przewiezieniu do rybnickiego szpitala i wykonaniu badania tomografem, lekarze nie mieli wątpliwości, co do stanu dziecka. Najbardziej ucierpiała głowa chłopca.Maksymilian został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. Agata Ż. także trafiła do szpitala, tyle że psychiatrycznego. Jest w tej chili na obserwacji. W chwili zatrzymania dostała ataku szału, zaczęła m.in. uderzać głową o ścianę.
Kara
Lekarze nie zgadzają się na jej przesłuchanie. – Jej zeznania będą kluczowe jeśli chodzi o ustalenie przebiegu zdarzenia. Wtedy zadecydujemy o postawieniu ewentualnych zarzutów. Cały czas monitorujemy także stan zdrowia dziecka. Sprawa jest w toku. Nie udzielamy żadnych informacji na ten temat – poinformowała Bernadeta Breisa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Anna Kidawa, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach
Stan Maksymiliana jest bardzo ciężki. Dziecko przebywa na oddziale anestozjologicznym. Cały czas jest pod narkozą, by przyśpieszyć proces gojenia. Bardzo trudno w tej chwili mówić o jakichkolwiek konsekwencjach tak poważnego upadku. Maksymilian ma pękniętą czaszkę. Ewentualne krwiaki, które wykryliśmy, mogą się jeszcze wchłonąć. Urazy mózgu są trudne do zdiagnozowania. Na razie pozostaje mieć nadzieję, że Maksymilian wyjdzie z tego i będzie w pełni sprawny.
Adrian Czarnota