A ścieki płyną sobie rynną
Od ponad dwóch miesięcy na podwórku roznosi się fetor. Mieszkańcy winią za to Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, który jakiś czas temu modernizował odpływ nieczystości.
Odpływ idzie rynną
Kamienice przy ulicy Mikołowskiej to bardzo stare budownictwo. Mieszkania nie miały kiedyś toalet, a za potrzebą chodziło się do budynku na podwórzu. Z czasem lokatorzy sami urządzali sobie łazienki w domu, odprowadzając odpływ do wspólnej toalety na podwórzu.
– Cześć mieszkańców od lat prowadziła boje z administracją, bo nielegalnie podłączali odpływ nieczystości do... rynny przy budynku. Wygląda na to, że teraz sam ZGM postanowił pójść na łatwiznę i skierował nieczystości tam, gdzie odpływała deszczówka. To, co było wcześniej zabronione, teraz nagle stało się legalne – dziwi się pani Elżbieta, jedna z lokatorek kamienicy.
Zapachy spod klapy
Dwa miesiące temu, na środku podwórka pojawiła się tajemnicza klapa. Od tego czasu przebywanie na ławce pod domem stało się praktycznie niemożliwe. – Okna otworzyć nie można. Miało być lepiej a jest o wiele gorzej. Smród wydobywa się spod tej klapy. Kiedy jest niskie ciśnienie, przykry zapach wdziera nam się do domów – denerwuje się Helena Szel, jedna z lokatorek. Pod klapą znajduje się nic innego jak rynna z nieczystościami. Nie jest w żaden sposób zakryta. Gołym okiem widać, że poza deszczówką płyną tu także nieczystości z gospodarstw domowych.
Na obietnicach się kończy
Mieszkańcy budynku przy Mikołowskiej twierdzą, że „śmierdzący problem” już kilkakrotnie zgłaszali do ZGM–u. Bez rezultatu. – Od dziewięciu lat słyszymy, że wkrótce wybudują nam tu szambo i ścieki będą odprowadzane szczelną instalacją. Jak widać, to tylko obietnice. Fachowców z administracji widzimy bardzo rzadko, mimo iż dach czy schody od lat wymagają naprawy. Jakiś czas temu własnymi środkami pomalowaliśmy klatkę schodową. Na ZGM nie ma chyba co liczyć – mówi z rezygnacją w głosie Katarzyna Motyka, która również mieszka we wspomnianym budynku.
Mieszkać jak ludzie
Budynki przy ul. Mikołowskiej, którymi opiekuje się Zakład Gospodarki Mieszkaniowej od lat popadają w coraz większą ruinę. Wykonuje się tutaj tylko doraźne naprawy. – Nie jest tajemnicą, że wielu z naszych sąsiadów niestety nie płaci czynszu. My jednak płacimy na bieżąco i chcemy żyć w normalnych warunkach. Gdy jest ciepło, chcemy usiąść sobie tak, jak kiedyś na ławce przed domem. Teraz, w tym smrodzie jest to prostu niemożliwe – rozkłada bezradnie ręce pani Helena.
Adrian Czarnota