Uszy pękają!
Ojciec Konrad Duk, nowy proboszcz parafii Królowej Apostołów niezbyt fortunnie rozpoczął swoją pracę.
Mowa o nowych kurantach, które jeszcze w minionym tygodniu wybrzmiewały co pół godziny z kościelnej wieży. Nie wszystkim jednak zmiany przypadły do gustu. Na internetowej stronie parafii rozpętała się prawdziwa burza. „Głos tych dzwonów i kurantów ma między innymi nieco ożywić ducha religijnego naszej parafii” – można przeczytać w oficjalnym komunikacie misjonarzy. Jak widać, udało się. Internauci twierdzą, że teraz nie da się w sąsiedztwie mieszkać, a sama parafia nigdy nie miała szczęścia do dzwonów.
Proboszcz nie klika
– O tym, że nie wszystkim nowe kuranty przypadły do gustu, dowiedziałem się od moich księży. Brakuje mi czasu na korzystanie z internetu. Dziwię się jednak, że skoro to taki wielki problem, nikt do mnie nie przyszedł osobiście. Gdy chodziłem po mieszkaniach, nikt nie miał nic przeciwko. Nowy komputerowy system chroni także naszą dzwonnicę, która zaczęła pękać. Dzwonów używamy tylko w weekendy – wyjaśnia ksiądz proboszcz.
System kurantów podarowała firma Prais z Poznania. Poza odmierzaniem godzin trzy razy dziennie wygrywane są melodie, o godzinie 12.00, 15.00 i 21.00.
– Poprzednie dzwony biły jak wściekłe na alarm. Wielu znajomych, odwiedzających nasze mieszkanie pytało, czy gdzieś się pali lub ktoś ważny umarł? Ktoś rozsądny i starszy przypomniał, że dzwony biły kiedyś na alarm albo na trwogę. Bicie takich dzwonów oznaczało np. wojnę! Nic dziwnego, że od tego dzwonienia zaczęła pękać dzwonnica, jeżeli ona nie wytrzymała, to co z nami? Teraz jesteśmy maltretowani fałszującymi melodyjkami – żali się na parafialnym forum „sąsiad dzwonnicy” – Wierzcie mi, trudno pisać kartkówkę z wielomianów, kiedy co chwilę słyszę jakieś bimbanie... – dodaje jeden z uczniów.
Za głośno i za często
Ojciec Duk zapewnia, że problemem zajmie się natychmiast. – Głośniki, których używamy nie są duże. Mamy raptem 200 wat mocy na wieży. System można bez problemu ściszyć. Mówiłem parafianom, że to póki co tylko testy. Dobierzemy odpowiednią głośność i nie powinno być problemu. Nawet jeśli to przeszkadza tylko nielicznym, to te pojedyncze owieczki są dla nas najważniejsze – zapewnia duchowny. Proboszcz przypomina, że teraz kuranty odzywają się później niż przed ich uruchomieniem. Pierwsze bicie następuje dopiero o godzinie 7.30. Mimo to parafianie nie są zadowoleni ze zmian, jakie wprowadził ojciec Duk.
– Za głośno i za często! Mieszkam blisko, mam zegarek i nikt natarczywym sygnałem nie musi mi przypominać o mijającym czasie i to co pół godziny. To uciążliwe! Nerwicy można dostać. Apeluję o więcej wyobraźni! To jest centrum miasta, ścisła zabudowa, co wzmaga akustykę! – denerwuje się jedna z parafianek.
Kuranty umilkły
Część mieszkańców myśli nawet o napisaniu petycji do proboszcza. On sam, aby nie dolewać oliwy do ognia, w czwartek zdecydował o wyłączeniu kurantów. – Poczekamy na przedstawicieli firmy, która montowała system i znajdziemy jakieś rozwiązanie. Ściszymy lub wymontujemy jakiś głośnik. Dziwię się trochę, bo np. w Chicago na wielkim blokowisku dzwony biły na Zmartwychwstanie o godzinie 5.30 i nikt problemów nie robił. – Może to protestują ci, dla których bicie dzwonu jest swoistym wyrzutem sumienia – zastanawia się proboszcz. Stary, zegarowy sterownik trafił do uboższej parafii na Syberii, gdzie obecny ksiądz ma sporo przyjaciół. Obecny system jest sterowany radiowo, dzięki czemu można nawet dokładnie ustawić zegarek.
To nie koniec zmian u misjonarzy. Bardzo możliwe, że zmieni się sama dzwonnica. – Póki co, nie ma na to środków. Ale chciałbym, aby została przebudowana. Marzy nam się zegar na wieży. Teraz wygląda, jak urządzenie do suszenia węży strażackich – żartuje na koniec ojciec Duk.
Można nerwicy dostać! - Opinie mieszkańców ze strony www.misjonarze.rybnik.pl
Parafianka Ewa: Bardzo podoba mi się nowy dźwięk dzwonów, jest subtelniejszy i łagodniejszy dla ucha, a naprawdę w pełni mogę to ocenić, gdyż mieszkam z moją rodziną w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła (ulica Kościuszki). Niestety, mieszkając tak blisko, co półgodzinny sygnał oraz wygrywane melodie są dla nas bardzo uciążliwe. Uważam, że za głośno i zbyt często. Dzieci ucząc się po szkole nie są w stanie się skupić, a mąż pracujący na nocną zmianę nie jest w stanie odpocząć po pracy w ciągu dnia. Prosimy o zrozumienie i wyrozumiałość!!!
Parafianka z ulicy Kościuszki: Od 14 września bieżącego roku jestem codziennie, co pół godziny nękana sygnałem z wieży. Nie ma od wszechobecnego hałasu ucieczki, na ul. Kościuszki stale ruch drogowy, z drugiej strony co pół godziny wybijanie godzin z kościoła. Szanowni Państwo, to nie jest mały wiejski kościółek, którego zegar na wieży odmierza czas i powiadamia głośnym dźwiękiem ludzi pracujących w polu – to centrum miasta!! Jestem zdziwiona, że Proboszcz nie pomyślał by choć zapytać o zdanie swoich najbliższych parafian. Gdzie dialog, gdzie sąsiedzkie zasady współżycia? Na pewno w tej sprawie istnieje kompromis poparty obustronną dobrą wolą i wzajemnym szacunkiem. Proszę o zaprzestanie emisji dźwięku lub o wyciszenie. Dla mieszkających blisko jest to nie do zniesienia!
Anonim: Cieszy mnie, że nowy Proboszcz ma inicjatywę, bo powiew świeżości zawsze jest potrzebny. Uważam jednak, że działania, które ingerują w życie parafian, powinny być z nimi konsultowane. W końcu parafia jest nasza wspólna. Mieszkam na ul. Kościuszki i okna mojej sypialni wychodzą na kościół... (...) Przewracając się z jednegoo boku na drugi muszę być w tymże kościele... Ktoś kiedyś powiedział, że „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu” i miał rację. Kiedyś dzwon zapraszał na niedzielną mszę. Dla mnie było to i piękną tradycją i przypomnieniem. Dziś po tak natarczywym „zaproszeniu” zaczynam się zastanawiać, co Proboszcz miał na myśli, bo chyba nie dobro parafian.
Adrian Czarnota