Co trzeci Burek płaci podatek
Po raz kolejny na sesji Rady Miasta wypłynął temat czworonogów. Radny Bronisław Drabiniok (PO) poinformował o incydencie z psem w dzielnicy Zebrzydowice.
Kilka dni temu pies przypominający owczarka rzucił się na matkę odbierającą swoje dziecko z podstawówki w Zebrzydowicach. Tym razem skończyło się na strachu. Ale przecież to nie pierwszy taki przypadek w naszej dzielnicy. W czerwcu pies tzw. rasy niebezpiecznej zaatakował kobietę z dziećmi i tylko dzięki interwencji strażników miejskich nie doszło do tragedii. Czy naprawdę nie można kontrolować właścicieli psów w Rybniku? – pytał radny. Bronisław Drabiniok temat bezpańskich psów poruszał już kilkakrotnie w ubiegłej kadencji. Jego zdaniem, problem rozwiązałyby chipy, czyli elektroniczne kapsułki z kodem wszczepiane pod skórę zwierzęcia. Program wszczepiania chipów miałby służyć m.in. zwiększeniu ściągalności podatków za posiadanie psa, zapobiegałby bezdomności zwierząt i ułatwił kontrolę szczepień.
Łapanie psa na chipa
Poza bezpieczeństwem mieszkańców chipy miałyby zwiększyć ściągalność podatków za posiadanie psa, którymi obecnie mało kto się przejmuje. W 2007 roku, każdy właściciel czworonoga powinien zapłacić 50 zł. Z podatku zwolnione są osoby po 65. roku życia, osoby niepełnosprawne oraz w określonych przypadkach rolnicy. Sęk w tym, że magistrat póki co nie dysponuje żadnym narzędziem, którym mógłby sprawdzać, czyj pupil jest na bakier z fiskusem, a czyj nie. – Chipy szybko by się zwróciły. System byłby opłacalny nawet gdybyśmy wprowadzili ulgi podatkowe. Miasto by na tym zarobiło. Gdyby każdy właściciel płacący podatek dał oznakować psa, straż miejska miałaby możliwość wyselekcjonowania bezdomnych zwierząt i właścicieli nie płacących podatku – tłumaczy radny.
Były i się nie sprawdziły
Prezydent wyjaśnił, że pomysł z chipami już był testowany w Rybniku i się nie sprawdził. – Zakupiliśmy już kiedyś te urządzenia, ale musieliśmy je zwrócić. Jak zmusić właścicieli psów, żeby przyszli ze swoim pupilem po chip? Pies przecież sam nie przyjdzie się „oczipować” – wyjaśnił prezydent Adam Fudali. Późna pora oraz dość luźny temat były powodem dość komicznych scen na sesji Rady Miasta. – Panie Drabiniok, ma pan psa? – spytał prezydent. Niestety radny czworonoga nie posiada, więc prezydent spytał, czy może ktoś w jego otoczeniu ma. – Ja również psa nie mam – odpowiedział siedzący obok radnego Drabinioka Piotr Kuczera. – Chodziło mi o Zebrzydowice, niech pan panie radny posprawdza, czy sąsiedzi płacą za swoje psy – zwrócił się do Bronisława Drabinioka Adam Fudali.
A teraz na poważnie
Żarty radnych i prezydenta wcale nie rozbawiły radnego Platformy. – Takie drobne sprawy jak psy czy naprawa ławki na przystanku są dla zwykłych mieszkańców bardzo ważne i budują szacunek ludzi do władzy. Dlatego prosiłbym o poważne podejście do tematu. Chipy powinny być obowiązkowe. Założę się, że urzędnicy nie wiedzą, ile jest w chwili obecnej psów w Rybniku i ile w tym ras niebezpiecznych. Nikt na tym nie panuje i jak tak dalej pójdzie, dojdzie do nieszczęścia – mówił na sesji Bronisław Drabiniok. Dyskusję nad najlepszymi przyjaciółmi człowieka przerwał przewodniczący rady, Tadeusz Gruszka, który stwierdził, że o psach to radni sobie mogą porozmawiać na komisjach.
Adrian Czarnota