Samotna, opuszczona, niebezpieczna
Wszystko, co było z metalu, zostało zdemontowane przez złomiarzy. Pozostał tylko 28-metrowy, betonowy szkielet, w którym różni ludzie urządzają sobie alkoholowe libacje.
Mowa o nieczynnej wieży ciśnień, która niszczeje bez jakiejkolwiek opieki w dzielnicy Zamysłów. Jak się okazuje, o budowli nie wiedzieli nawet sami mieszkańcy Zamysłowa, bo miejscowy las doskonale maskuje betonową konstrukcję.
– Muszę przyznać, że ja również natknąłem się na ten obiekt przypadkowo, podczas spaceru z psem – relacjonuje Franciszek Kurpanik, radny z dzielnicy Zamysłów. – Na pierwszy rzut oka widać, że nikt się tym nie interesuje. Wkoło leżą butelki, a do samej wieży można bez problemu wejść. Sęk w tym, że niewiele trzeba, by doszło do tragedii. W środku są głębokie dziury, a złomiarze pokradli barierki z wewnętrznych schodów. Młodzież wchodzi na wysokość kilkudziesięciu metrów po wąskich schodkach, które są zamontowane spiralnie wewnątrz konstrukcji. To cud, że jeszcze nie doszło tu do tragedii. Ktoś powinien to zabezpieczyć. Chwalimy się odrestaurowaną wieżą w Niewiadomiu, nie interesując się pozostałymi – dodaje radny Kurpanik.
Czyja ta wieża?
Okazuje się, że wieża nie jest obiektem miejskim i tak naprawdę nikt za bardzo nie wie do kogo należy.
– Wiemy o wieży, jednak nic nie możemy zrobić, bo budowla należy do kopalni. Kiedyś były to grunty należące do kopalni Rymer, które następnie przeszły chyba pod własność kopalni Chwałowice. Kopalnia, jak się okazuje nie interesuje się tym obiektem – wyjaśnia Marian Tomaszek, przewodniczący rady dzielnicy Zamysłów. Postanowiliśmy dalej pójść tym tropem i zapytać w dziale restrukturyzacji KWK Chwałowice.
– Grunty, na których stoi nieczynna wieża ciśnień, nie należą do naszej kopalni. Gdyby tak było, taki obiekt już dawno zostałby zabezpieczony – przekonuje Ryszard Pawelec z KWK Chwałowice.
Alpiniści tu ćwiczą
Na wieży widnieje tabliczka zakazująca wchodzenia na teren obiektu. Jest również umieszczona informacja, że opiekę nad wieżą sprawuje Górnośląska Szkoła Alpinizmu Przemysłowego. Dotarliśmy więc do Jacka Sordyla, kierownika szkoły. – Rzeczywiście korzystamy co jakiś czas z wieży do celów treningowych. Mamy świadomość, że regularnie odbywają się tu libacje alkoholowe, dlatego poprosiliśmy o częstsze patrole policji w tym rejonie. My sami już trzykrotnie wstawialiśmy drzwi do wieży, ale zostały skradzione przez złomiarzy. W środku jest niebezpiecznie i obiekt wymaga zabezpieczenia. My tego nie możemy zrobić, bo obiekt nie należy do nas. Właścicielem wieży jest PKP, z którym mamy nieformalną umowę na korzystanie z budowli – wyjaśnia Jacek Sordyl. Niestety do chwili zamknięcia tego numeru nie uzyskaliśmy informacji od PKP czy rzeczywiście obiekt należy do kolei. Jedno jest jednak pewne, obiekt nie jest zabytkiem, więc póki co nie ma szans na to, by ktoś się do budynku przyznał. Zabezpieczenie lub zburzenie takiego obiektu to spore koszty.
Adrian Czarnota