Wpadł na drzewo
2 października, kilka minut po godzinie 14.00 dwudziestoletni Marcin K. pędził ulicą Prostą, swoją hondą civic. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Wezwano straż pożarną i policję.
– Po pierwszej informacji byliśmy przekonani, że to wypadek śmiertelny. Na miejscu okazało się, że kierowca żyje i ma się całkiem dobrze – mówi Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
Ponad pół godziny strażacy rozcinali zmiażdżone auto, by wyciągnąć młodego kierowcę.
– Okazało się, że złamał tylko nogę. W trakcie wyciągania wystukiwał jeszcze palcami rytm muzyki na tapicerce. Dawno nie mieliśmy takiego przypadku – mówi Bogusław Łabędzki z rybnickiej straży pożarnej.Kierowca został przewieziony do wojewódzkiego szpitala specjalistycznego. Badanie krwii wykaże czy w chwili wypadku nie był pod wpływem alkoholu.
(acz)