Pomarańczowa błyskawica
Rybnickie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratownicze ma powód do dumy. Od kilku tygodni na wyposażeniu pojawiła się nowoczesna łódź motorowa. To prezent od przełożonych za dobre wyniki. Choć sezon się kończy, w przyszłym roku poprawi bezpieczeństwo na rybnickim zbiorniku.
Stara miała 17 lat
Taki sprzęt na pewno nam się przyda. Zalew Rybnicki nie jest jakimś stawem, tylko olbrzymim akwenem, gdzie wysokość fali dochodzi nieraz nawet do metra. Sprzęt, jakiego do tej pory używaliśmy, nie radził sobie z takimi warunkami. Używaliśmy dotychczas starej, siedemnastoletniej motorówki. Ciężko było już tym pływać – mówi Sławomir Walento, prezes rybnickiego WOPR-u.
Wystarczy trzydzieści sekund
Jak się okazuje, policjanci, którzy kontrolują także rybnicki zbiornik, również nie mogą się pochwalić dobrą łodzią. Wszystko przez decyzję jednego z komendantów wojewódzkich, który stwierdził, że na zalewie nie ma fal i przydzielił stróżom prawa łódź płaskodenną. Takim sprzętem można jednak pływać tylko przy sprzyjającej pogodzie. Poza tym ratowanie ludzi przy dużej fali byłoby problemem. Nową łodzią ratownicy są w stanie dotrzeć na przeciwległy brzeg w zaledwie trzydzieści sekund. Mocny silnik robi swoje. Ma trzydzieści koni mechanicznych, a sama łódka jest tak wyprofilowana, że łatwo wchodzi w tzw. ślizg. Na pokładzie jest mnóstwo skrytek na sprzęt ratowniczy, kapoki i apteczkę.
Dobra drużyna z Rybnika
– Władze WOPR nas w końcu doceniły. Zorganizowaliśmy mistrzostwa Śląska w ratownictwie wodnym. Mamy dobrą drużynę ratowniczą oraz ten wielki zalew. To nam pomogło dostać tę łódź – mówi Jerzy Lazar wiceprezes rybnickiego WOPR-u ds. organizacyjnych.
Rybniccy ratownicy mają nadzieję, że łódka będzie bardzo rzadko wykorzystywana poza patrolami jakie regularnie prowadzą. Obecny sezon można określić za udany, nie doszło do większych zdarzeń na wodzie. Przyczyną tragedii jest z reguły przecenianie swoich umiejętności na wodzie i niestety alkohol. Na Zalewie Rybnickim, od początku istnienia zbiornika, życie straciło już ponad sto osób.
Adrian Czarnota