Już nie jestem Arkiem spod czereśni
O takich ludziach jak Arek, z porażeniem mózgowym, rzadko czyta się w gazetach. Zamknięci w swoich mieszkaniach są skazani na łaskę rodziny czy znajomych. Okazuje się jednak, że marzenia się spełniają. Trzeba tylko bardzo chcieć.
Arka na ulicy Jankowickiej znali wszyscy. Przez lata przesiadywał pod czereśnią przy swoim bloku. Upał nie upał, ziąb nie ziąb, spędzał tu całe popołudnia, choć wcale nie miał na to ochoty. – Mieszkałem na trzecim piętrze. O podjazdach dla niepełnosprawnych mogłem tylko pomarzyć. Nie miałem wtedy elektrycznego wózka, a samemu ciężko mi było poruszać kołami. Zaczepiałem więc ludzi, by pomogli mi pokonać schody. Czasem czekałem pod tą czereśnią do zmroku, aż rodzice przyjdą z pracy. Również w zimie – wspomina.
Arek spod drzewa
Każdy dzień Arka wyglądał tak samo. Rodzice ciężko pracowali. Wychodzili wcześnie rano, a wracali wieczorami. O godzinie siódmej wystawiano go przed blok, gdzie czekał na bus z warsztatów terapii zajęciowej. Ten pojawiał się dopiero koło godziny dziewiątej. Po zajęciach, wczesnym popołudniem odstawiał Arka znów pod dom. – Najgorsze były zimy, albo momenty, gdy musiałem skorzystać z toalety. Zaciskałem zęby i czekałem. Moje mieszkanie na Jankowickiej kojarzy mi się właśnie z tym czekaniem pod czereśnią i z ojcem, z którym mi się nie układało – wyjaśnia Arek.
Wymarzone klucze
Na Jankowickiej spędził trzydzieści pięć lat. Gdy nie miał jeszcze wózka, przesiadywał na balkonie i obserwował, jak bawią się jego rówieśnicy. Konflikt z ojcem narastał. Dwa razy przechodził kryzys, upadł na duchu. Wiedział, że jeśli nie wydostanie się tego miejsca, długo nie pożyje. Z pomocą przyszedł mu kierownik warsztatów terapii zajęciowej. Pomógł znaleźć mieszkanie na parterze przy ulicy Andersa. Po drugiej stronie ulicy jest siedziba warsztatów, lepiej więc być nie mogło. – Pamiętam tę datę. To był 24 kwietnia w tym roku. Kiedy dostałem do ręki klucze, popłakałem się. Choć wszyscy wątpili, że sobie poradzę, udało mi się – mówi z uśmiechem.
Wyprawy na wózku
Arek przez te trzy miesiące „na swoim” bardzo się usamodzielnił. Sam potrafi przy sobie wykonać podstawowe czynności. Obawia się jednak nadchodzącej zimy. Ktoś musi zrobić zakupy, przynieść węgiel z piwnicy. Te błahe czynności są dla Arka nie do przeskoczenia. Opiekun, który do tej pory mu pomagał, musi wyjechać za granicę. Z końcem października zostanie sam.
– Na warsztatach jestem codziennie ale tylko do piętnastej. Potem albo oglądam telewizję, albo jadę na spacer. To zależy od pogody. Z tymi moimi spacerami muszę się kryć przed pracownikami warsztatów. Boją się, że wpadnę pod samochód. Podobno zachowuję się, jakby cała ulica należała do mnie – śmieje się Arek.
Dziewczyny i mecze
Choć życie ciężko go doświadczyło, nie chce aby ktoś się nad nim litował. Bardzo poszukuje opiekuna, bo nie chce wrócić na ul. Jankowicką. Tutaj ma swoje plany i dziewczynę, Karinę, którą poznał trzy lata temu na warsztatach. Wierzy, że kiedyś uda im się zamieszkać razem, ale potrzebny jest im opiekun, bo Karina również cierpi na porażenie mózgowe. – Chcę żyć jak normalny człowiek, jednak pewnych przeszkód póki co nie pokonam. Wierzę, że kiedyś uda mi się stanąć na nogi. Wielu rzeczy się przez te trzy miesiące mieszkania nauczyłem. Opiekunowi mogę zaoferować między innymi wspólne mieszkanie. Jestem normalnym człowiekiem. Zdobyłem kilka medali w pływaniu. Lubię oglądać mecze piłki nożnej i opowiadać kawały. Jak każdy facet lubię również dziewczyny i piwo – mówi o sobie z uśmiechem Arek.
Joanna Kluba, Kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej nr 2 w Niedobczycach:
Szukamy jako opiekuna dla Arka osoby przede wszystkim uczciwej. Z racji tego, że czasem Arka trzeba przenieść, najlepiej gdyby to był mężczyzna. On większość czynności wykonuje już sam, jednak ktoś musi nad nim czuwać. Z całą pewnością chcielibyśmy najpierw poznać i zaakceptować przyszłego opiekuna. Istnieje możliwość odrabiania służby wojskowej jako opiekun osoby niepełnosprawnej. Taka osoba wcale nie musi mieszkać z Arkiem pod jednym dachem. Może wychodzić wieczorem i przychodzić rano. Arek to naprawdę wspaniały człowiek i przede wszystkim bardzo samodzielny.
Kontakt
Z Arkiem Roterem można się kontaktować za pośrednictwem Warsztatów Terapii Zajęciowej 32/4211394, lub też bezpośrednio z nim 606337874. Od niedawna Arek posiada również swój adres pocztowy i z chęcią odpowie na wszystkie maile. arkadiusz_roter@poczta.fm.
Adrian Czarnota