Rozjechana Łąka
Nasi piłkarze nie zwalniają tempa. Siódme kolejne zwycięstwo, ósmy kolejny mecz bez straty bramki i dwunasty kolejny mecz w tym sezonie bez porażki. Statystyki te robią coraz większe wrażenie. Nie można jednak popadać w samozachwyt, bo rywale nie śpią i dwa słabsze mecze naszej drużyny mogą kosztować ją pozycję lidera. Ważne jest wiec to, aby taką formę utrzymać do końca sezonu.
Póki co, rybnicki walec rozjechał kolejną ofiarę, którą tym razem była drużyna LKS-u Łąka. Dotychczasowy bilans gier z tym przeciwnikiem nie był dla naszych piłkarzy korzystny: w czterech meczach udało się im wygrać tylko jeden i jeden zremisować. W dodatku LKS w tym sezonie zdołał urwać już punkty dwóm drużynom z czołówki tabeli: Skałce Żabnica i Pniówkowi Pawłowice. Na szczęście tym razem nasi piłkarze stanęli na wysokości zadania i przy głośnym i nieustającym dopingu rybnickich kibiców pokonali pewnie i wysoko swoich przeciwników 5:0 (2:0).
Początek meczu nie wskazywał na taki grad bramek. Gospodarze posiadali przewagę, jednak nie potrafili udokumentować jej golem. Dopiero w 30 minucie spotkania Roland Buchała po podaniu Tomasza Kusia strzałem z 15 metrów pokonał bramkarza gości – Krzysztofa Pitrego. W 42 minucie kolejny strzał Buchały zdołał już odbić Pitry, jednak na dobitkę zdążył Piotr Pacholski i podwyższył wynik meczu na 2:0. – To była moja pierwsza bramka w IV lidze. Jestem naprawdę bardzo zadowolony, że nadszedł w końcu ten czas. Cieszę się, że dołożyłem małą cegiełkę do tego zwycięstwa, bo był to ważny mecz. Wprawdzie Łąka jest drużyną środka tabeli, ale nie szło nam za bardzo z nią w poprzednich starciach. Dlatego cieszymy się, że w końcu ta zła passa z Łąką została przerwana – powiedział szczęśliwy strzelec gola.
Po przerwie nadal przygniatającą przewagę posiadał ROW. W 74 minucie znowu jedną z głównych roli odegrał Buchała, który został sfaulowany w polu karnym. Rzut karny skutecznie wykonał Marek Kubisz i stało się jasne, że rywale tego dnia nie wywiozą z Rybnika ani jednego punktu. Trzy minuty później było już 4:0, a strzelcem gola był Kamil Kostecki, który wykończył kolejne udane podanie Kusia. W 88 minucie jedyną tego dnia okazję do strzelenia gola mieli goście, jednak strzał jednego z graczy LKS-u zablokował obrońca ROW-u. W 90 minucie kropkę nad „i” postawił Artur Jaśkiewicz, który w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi z Łąki.
W najbliższą sobotę nasza drużyna wyjedzie na mecz do Czańca, gdzie o godzinie 15.00 zmierzy się miejscowym LKS-em – beniaminkiem IV ligi. Tymczasem dużymi krokami zbliża się mecz na szczycie IV ligi, w którym 27 października nasza drużyna podejmować będzie Skałkę Żabnica.
Łukasz Kozik