Wymarzony początek
Po siedmiu latach przerwy ekstraklasa koszykarek ponownie wróciła do Rybnika. W ubiegłą środę w inauguracyjnym meczu KK Utex ROW Rybnik pokonał na wyjeździe Energę Toruń 84:77. Bohaterem naszej drużyny w tym spotkaniu była amerykanka Nikita Bell, która zdobyła aż 24 punkty. Dzielnie wspomagała ją jej rodaczka – Hollie Merideth, zdobywając 18 punktów.
20 października nasze koszykarki miały okazję zaprezentować się po raz pierwszy w meczu ligowym swojej publiczności. Rywalem ROW–u był utytułowany ŁKS Siemens AGD Łódź. Początek spotkania należał do rybniczanek. Po trzech minutach ROW prowadził 6:2 i trener łodzianek – Mirosław Trześniewski wziął czas dla swojej drużyny. Efekt tego był częściowy, bo wprawdzie ŁKS doprowadził do remisu 9:9, jednak kolejnych osiem punktów zdobyły miejscowe koszykarki. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:11 dla beniaminka Ford Germaz Ekstraklasy, w czym największa zasługa Bell (6 punktów w tej części meczu) i Merideth (5 punktów).
Druga kwarta rozpoczęła się od przewagi zespołu gości, który zdobył pięć punktów z rzędu. Nasze koszykarki dopiero po prawie pięciu minutach zdołały po raz pierwszy trafić do kosza, lecz od tej pory już konsekwentnie powiększały przewagę. W końcówce tej kwarty nasza rozgrywająca – Olena Proszczenko popisała się dwoma celnymi rzutami za trzy punkty, dzięki czemu na przerwę ROW schodził z dziesięciopunktowym prowadzeniem (28:18).
Trzecia kwarta była zdecydowanie najsłabsza w wykonaniu rybniczanek, które straciły w niej aż 24 punkty. Początkowo gra toczyła się kosz za kosz. Pod koniec szóstej minuty tej części meczu wynik brzmiał 40:29 dla gospodyń i Trześniewski poprosił o kolejną przerwę na żądanie. Od tej pory przez ostatnie niecałe pięć minut nasze koszykarki zdobyły juz tylko trzy punkty, a ŁKS systematycznie punktował, zbliżając się tym samym do ROW–u. Ostatecznie po trzeciej kwarcie przewaga gospodyń wynosiła już tylko jeden punkt (43:42).
Początek ostatniej kwarty, to celny rzut najbardziej doświadczonej łódzkiej koszykarki – Sylwii Wlaźlak i pierwsze tego dnia prowadzenie ŁKS–u. Pięć kolejnych punktów zdobyły jednak miejscowe. W międzyczasie za piąte przewinienie parkiet musiała opuścić jednak Proszczenko. Po dwóch udanych akcjach Merideth, gospodynie powiększyły przewagę do sześciu punktów (52:46) i wydawało się, że już nic nie jest w stanie odebrać im zwycięstwa w tym meczu. ŁKS ma jednak w swoich szeregach Wlaźlak, która najpierw trafiła za trzy punkty, po czym przy kolejnej próbie rzutu zza linii 6,25 m została sfaulowana. Rozgrywająca z Łodzi ze stoickim spokojem wykorzystała na sześć sekund przed końcem spotkania trzy rzuty osobiste i zrobił się remis. Ostatnia akcja meczu należała jednak do ROW–u: po rozegraniu Jaynetty Saunders, która na pozycji rozgrywającej zastąpiła Proszczenko, piłka ostatecznie trafiła do Agnieszki Jaroszewicz. Kapitan naszej drużyny zdecydowała się na wejście pod kosz i rzutem równo z syreną kończącą mecz zdobyła dwa punkty, dając tym samym zwycięstwo rybniczankom w stosunku 54:52! Na wypełnionej po brzegi hali w Rybniku–Boguszowicach nastąpił prawdziwy wybuch euforii – kibice, którzy w tym meczu tak dobrze dopingowali swoje koszykarki, otrzymali w nagrodę wspaniałe i dramatyczne widowisko z happyendem.
Kolejny mecz koszykarki ROW–u rozegrają już w najbliższą środę, 24 października w Polkowicach z miejscowym CCC. Tym razem faworytem tego meczu będą gospodynie. Mimo tego liczymy na to, że nasze dziewczyny podejmą walkę z silnym rywalem. Następny mecz w Rybniku już w sobotę – 27 października o godzinie 17.15, a przeciwnikiem rybniczanek będzie kolejny czołowy zespół ekstraklasy – Cukierki Odra Brzeg.
Łukasz Kozik