Gorzka porażka ROW-u
Gdy w 5 minucie meczu Beskid Skoczów – ROW Rybnik piłka spadła na głowę Grzegorza Dzięgielowskiego, mającego przed sobą w odległości pięciu metrów pustą bramkę, wydawało się, że to będzie miły dzień dla piłkarzy i kibiców ROW–u.
Niestety strzał popularnego „Dzięgla” pozostawiał wiele do życzenia, podobnie jak późniejsza postawa całej drużyny z Rybnika w tym pojedynki na szczycie IV ligi. Dziesięć minut po tej feralnej akcji niewykorzystana okazja się zemściła i na prowadzenie wyszli gospodarze. Paweł Stalmach płaskim strzałem z około 16 metrów pokonał Michała Buchalika i padł wynik 1:0. Trzeci z rzędu mecz rozpoczął się więc dla rybniczan od straconej bramki.
Nie udało się wyrównać
W dwóch poprzednich ROW zdołał wyrównać wynik meczu, jednak w ubiegłą sobotę sztuka ta już się mu nie udała. W 27 minucie było już 2:0. Kontratak Beskidu golem zakończył Marcin Kondzielnik, który zanim oddał strzał, zdołał w polu karnym ograć jeszcze Grzegorza Bogdana. Pod koniec pierwszej połowy nasi piłkarze, których aktywnie dopingowała 90–osobowa grupa najwierniejszych kibiców, wreszcie odważniej zaatakowali. Strzały głową Rolanda Buchały i Gabriela Nowaka jednak pewnie zdołał złapać bramkarz gospodarzy – Ireneusz Trojanowski. Także Buchalik miał okazję zaprezentować swoje bramkarskie umiejętności, kiedy w 35 minucie ładnie sparował na rzut rożny – mocny strzał z dystansu jednego z graczy Beskidu.
Mogło być gorzej
Pierwsza połówka drugiej części spotkania przebiegała pod znakiem nieudanych prób konstruowania akcji przez ekipę z Rybnika. W 56 minucie swój rajd środkiem boiska Marek Kubisz zakończył podaniem na prawo do Kamila Kosteckiego. Po jego strzale jednak Trojanowski znów był na swoim posterunku. I to była właściwie jedyna godna odnotowania okazja dla ROW–u w tej części meczu. Pozostałe akcje kończyły się zazwyczaj na dobrze ustawionej linii obrony Beskidu, która następnie szybkimi podaniami uruchamiała błyskawiczne kontry. Całe szczęście naszej drużyny w tym meczu polegało na tym, że w nie najlepszej formie strzeleckiej był tego dnia lider klasyfikacji strzelców IV ligi – Bogdan Prusek, bo mecz mógłby zakończyć się kompromitacją.
Trzecia strata i... po meczu
Prusek jednak bądź też strzelał niecelnie, bądź skutecznie bronił Buchalik, bądź też sędzia nie odgwizdywał karnego po faulu (a chyba powinien). Siła drużyny ze Skoczowa polega jednak na tym, że nie gra tam tylko ten jeden zawodnik, lecz jest on skutecznie wspomagany przez swoich kolegów z linii pomocy. W 71 minucie właśnie po uderzeniu zza pola karnego jednego z nich, Stalmacha, piłka znalazła drogę do siatki obok zdezorientowanego Buchalika, który był podczas tego strzału zasłonięty. W tym momencie stało się jasne, że ROW w tym meczu chyba już nawet nie podejmie walki o jakikolwiek punkt. Wprawdzie szansę na honorowego gola w 75 minucie miał jeszcze Kostecki, jednak nie potrafił on z bliska ulokować piłki w bramce bronionej skutecznie przez bramkarza i jednego z obrońców Beskidu. Tymczasem gospodarze nadal kontratakowali i w 91 minucie mogli podwyższyć prowadzenie.
Mistrzowie jesieni
Była to pierwsza porażka ROW–u Rybnik w tym sezonie. Mimo tego nasi piłkarze zdołali utrzymać fotel lidera i do pierwszego meczu rundy wiosennej, który odbędzie się awansem 10 listopada, będą przystępować w roli mistrza jesieni. Rywalem naszych piłkarzy będzie wtedy Polonia Łaziska, a mecz rozpocznie się o godzinie 13.30 na stadionie naszego rywala.
Po meczu powiedzieli:
Tomasz Kuś – piłkarz października w głosowaniu na oficjalnej stronie klubu www.energetykrow.rybnik.pl:
Jestem bardzo zaskoczony i rozczarowany postawą całej drużyny w dzisiejszym meczu. Akcje nam się nie kleiły, nie wyglądało to tak, jak powinno. Nie był to ten ROW, co zawsze. Graliśmy jakoś tak ospale. Wprawdzie mamy pozycję lidera, ale nasza gra pozostawia wiele do życzenia. Dzisiejszy mecz w naszym wykonaniu był bardzo słaby i trzeba się z tym przespać i przemyśleć wiele rzeczy. Zostały jeszcze dwa mecze w tym roku i trzeba o nich myśleć i zapomnieć o Beskidzie, poprawić grę, no i walczyć. Czeka nas trudny mecz z Łaziskami i trochę lżejszy z Jastrzębiem. Na pewno nie odpuścimy. Jadąc do Łazisk nie zakładam innej opcji jak zwycięstwo. Chcę być liderem, chcę coś zrobić z ROW–em i piąć się w górę. I myślę, że cały zespół tego chce.
Franciszek Krótki – trener ROW–u:
Każdy zespół dopada w końcu jakiś kryzys. Nas to spotkało w końcówce sezonu. Ale nie wolno narzekać. Trzeba być zadowolonym, bo kończymy pierwszą rundę na pierwszym miejscu, z jedną porażką, 36 punktami i trzeba się z tego cieszyć. A że żeśmy akurat przegrali, to akurat tak wyszło. Żeby wygrywać trzeba bowiem strzelać bramki, a u nas z tą skutecznością nie jest najlepiej. Poza tym przed meczem zakładaliśmy sobie, że żeby tutaj osiągnąć korzystny wynik, musi być bardzo agresywna i dobra gra drugiej linii, a tego nie było. Szczególnie w tych początkowych fragmentach meczu. I wtedy ta słaba gra drugiej linii spowodowała to, że straciliśmy bramki. Tak więc tu trzeba upatrywać winy porażki. W dodatku przy stanie 0:0 500–procentowej sytuacji nie wykorzystał Dzięgielowski. No bo, żeby z 5, czy 6 metrów nie atakowany nie trafić głową do pustej bramki, to jest naprawdę sztuka. Gdyby trafił, to mecz inaczej by się potoczył, bo to wtedy przeciwnik by się musiał męczyć z nami, a tak oni zdobyli pierwszą bramkę i gra się ułożyła dla nich. Oni bowiem mają bardzo dobrą drugą linię, bardzo dobrze grają z kontrataku i wynik był taki, jaki był. Przed meczem z Łaziskami trzeba w tym tygodniu robić wszystko, aby zawodników odbudować psychicznie.
Beskid Skoczów – ROW Rybnik 3:0 (2:0)
Bramki: 15 min Stalmach – 1:0, 27 min Kondzielnik – 2:0, 71 min Stalmach – 3:0.ROW: Buchalik – Mitura, Reclik, Nowak, Bogdan (51’ Procek) – Kuś (60’ Tomiczek), Kostecki, Jary, Dzięgielowski (57’ Piełka), Kubisz (70’ Kruczek) – Buchała.
Łukasz Kozik