Mój jest ten kawałek parkingu
Jakiś czas temu zadzwoniła do naszej redakcji zbulwersowana Czytelniczka, informując, że na jednym z parkingów ktoś bezprawnie kasuje opłaty za postój samochodów. Bezprawnie, bo jak zauważyła, na parkingu stoją miejskie parkomaty.
Rzeczywiście, przez środek parkingu przy ulicy Miejskiej przebiega żółta linia, która dzieli ten teren na dwie części. W zależności od tego, na której części kierowcy zaparkują samochód, opłata trafia do parkomatu lub... do kieszeni prywatnego inkasenta. Czy to legalne? – zastanawiają się kierowcy.
– Coś mi tu śmierdzi. Zostawiłem pojazd pod samym parkomatem i tam opłaciłem postój. Nie chcę potem znaleźć kary za wycieraczką. Często na parkingach spotyka się różne „przedsiębiorcze” osoby. Wolę płacić w parkomacie – mówi Krzysztof Bąk. Zdezorientowanych kierowców jest więcej, inkasenci muszą często tłumaczyć kierowcom, dlaczego mają akurat im zapłacić za postój.
Co nasze, to nasze
Dotarliśmy do właściciela terenu, który wytłumaczył nam zasady, na jakich pobierane są opłaty
– Właścicielem terenu jest spółka „Arenda”. Teren należy do nas od lat. Kupiliśmy kilka budynków przy ulicy Miejskiej razem z przyległym terenem. Po dokładnym wymierzeniu naszej działki wyszło na jaw, że mamy prawo do części parkingu a nawet ulicy. Wówczas okazało się również, że przez ponad trzy lata Rybnickie Służby Komunalne pobierały bezprawnie opłatę na naszej części parkingu – tłumaczy Jacek Minkus, jeden z właścicieli terenu.„Arenda” zaproponowała RSK dzierżawę terenu, jednak miasto nie było tym zainteresowane. Jak twierdzi Jacek Minkus, chodziło o niewielką kwotę w stosunku do zysków, jakie generuje taki parking.
– Moglibyśmy ogrodzić naszą część placu, jednak sparaliżowałoby to ruch na parkingu. W chwili obecnej parking dzierżawi od nas jeden z najemców naszych budynków. On również zatrudnia inkasentów. Ma do tego prawo – wyjaśnia Minkus.
Lepsza i gorsza połowa
Prywatna firma pobiera za pierwszą godzinę postoju złotówkę, za każdą kolejną już dwa złote. Tłumaczenie kierowcom zasad postoju nie należy do najłatwiejszych rzeczy.
– Średnio jedna osoba na sto ma pretensje do nas i nie chce uregulować opłaty. To dość nieprzyjemne sytuacje. Pobieramy opłaty od poniedziałku do soboty. Osobiście uważam, że warto stawać na naszej połowie, bo obecność inkasentów odstrasza złodziei aut. Nie jest to co prawda parking strzeżony, jednak jeszcze nigdy nie skradziono tu żadnego samochodu. Nasza połowa jest również zawsze odśnieżona w zimie, czego nie można powiedzieć o parkingu RSK – tłumaczy Marcin Pilch, inkasent.
Mają prawo
Anna Kolasińska z Działu Targowisk i Parkingów Rybnickich Służb Komunalnych
Rzeczywiście spółka Arenda ma prawo do tego terenu. Kilka lat temu otrzymaliśmy w tej sprawie informację, że teren od skarbu państwa wykupiła prywatna firma i nie możemy pobierać w tym miejscu opłaty. Odgrodziliśmy więc teren naszego parkingu od ich własności, malując linię na asfalcie. Nie otrzymaliśmy żadnej propozycji dzierżawy tego terenu. Jedynym miejscem, gdzie mamy problem z nielegalnymi parkingowymi to parking przy ulicy Brudnioka. Tam wielu kierowców zgadza się na zakup biletu z tzw. drugiego obiegu, czyli takiego, na którym pozostał jeszcze wykupiony czas do parkowania. W takich wypadkach zawiadamiamy za każdym razem straż miejską.
Adrian Czarnota