Razem w słońcu i w deszczu
Wspólnie przetrwali dni radosne i smutne. Nieraz zdarzały się i kłótnie, i „ciche dni”. Ich recepta na trwały związek? Pogodzić się przed zachodem słońca.
W tym uroczystym dniu, poza rodziną jubilatów odwiedzili przedstawiciele władz dzielnicy oraz rybnickiego magistratu. Poza listem od prezydenta miasta, państwo Dajka otrzymali również upominek od magistratu. Pytani o receptę na długowieczność, mówią, że potrzebna jest dobra wola obu stron.
– Nie ma recepty na tak długi związek. Trzeba być szczerym i stwierdzić, że nie było łatwo. W naszym małżeństwie również zdarzały się kłótnie i tzw. ciche dni. Grunt to jednak pogodzić się przed zachodem słońca – mówi z uśmiechem pan Jan. – Trzeba się nawzajem słuchać, szanować i nie trzymać w sobie złości – dodaje pani Maria. Dajkowie poznali się w chórze „Lutnia”. Pan Jan do dziś wspomina, że pani Maria spóźniała się na próby. – Musiałam najpierw zakończyć wszystkie prace w gospodarstwie, dopiero potem mogłam iść śpiewać – tłumaczy się dostojna jubilatka.
Pan Jan, podobnie jak jego dwóch braci walczył u boku generała Andersa. Wszystkim udało się wrócić z wojny do domu, poza jednym z braci, który został w Anglii. Przeszedł całą kampanię u boku generała Maczka, po czym wrócił do Ochojca. W tej dzielnicy się urodził i spędził całe życie, podobnie jak pani Maria. – To już trzecia, tak długoletnia para w naszej dzielnicy. Widać powietrze tutaj sprzyja długowieczności. Taka rocznica to naprawdę duży wyczyn, bo należy pamiętać, że aby świętować, żyć muszą obaj seniorzy – mówi Janusz Bernacki, przewodniczący zarządu dzielnicy Ochojec, który również odwiedził jubilatów.
Adrian Czarnota