Jazda z linią
Gdy mieszkańcy Wielopola rankiem po długim weekendzie wyszli przed swoje posesje, złapali się za głowy. W osłupienie wprawiło ich nowe oznakowanie świeżo wyremontowanego odcinka Gliwickiej. Dwie linie ciągłe! – Jak mamy skręcać do swoich domów? – pytali.
W minioną środę, punktualnie o godzinie 10.00 do Wielopola zjechali urzędnicy i inżynierowie, by dokonać odbioru fragmentu wyremontowanej Gliwickiej. Na przedstawicieli magistratu i firm remontujących czekało już kilkudziesięciu zbulwersowanych mieszkańców Wielopola. Zebrali się tu, by wyrazić swój protest przeciwko nowemu oznakowaniu drogi, a dokładnie przeciwko podwójnej ciągłej linii, która teraz oddziela dwa pasy ruchu. Mieszkańcy domagają się przywrócenia w tym miejscu linii przerywanej, jak to miało miejsce przed remontem.
– Po nowym oznakowaniu drogi nie możemy skręcić do swoich posesji, bo przekraczanie osi jezdni jest teraz zabronione. Linia ciągnie się kilometrami. Mamy jechać aż do Gliwic aby zawrócić? – pytał przybyłych na miejsce urzędników jeden z mieszkańców.
Zróbcie to prywatnie
Urzędnicy cierpliwie tłumaczyli zebranym, że nowe oznakowanie dyktują przepisy ruchu drogowego. Na odcinku od skrzyżowania z ul. Wielopolską i Lipową w kierunku Gliwic istnieją trudności z podjazdem przez samochody ciężarowe i autobusy (przede wszystkim w okresie zimowym). Dzięki poszerzeniu jezdni wprowadzony został dodatkowy pas ruchu pozwalający na bezpieczne oraz płynne wyprzedzanie pojazdów wolno poruszających się. Pojawiła się również podwójna, ciągła linia.
– Efekt jest taki, że aby wjechać na własną posesję musimy łamać przepisy. Kto nam zapłaci za paliwo, które spalimy szukając miejsca do zawracania i za mandaty? – nie kryli zdenerwowania mieszkańcy.
Urzędnicy tłumaczą, że nowa organizacja ruchu to wyraz troski o ich życie. Ich zdaniem często w tym miejscu dochodziło do kolizji, gdy właściciele czekali z lewoskrętem na wjazd do posesji. Właściciele posesji przy Gliwickiej, odcinali się, że wypadków tu prawie nie było, a dopiero się zaczną gdy będą zawracać pod wzniesieniem. Magistrat proponuje mieszkańcom zawracanie na prywatnych posesjach.
Stracą cierpliwość
– Manewru zawracania można dokonać na najbliższym skrzyżowaniu lub wjeździe do obiektu znajdującego się przy drodze. W przypadku ul. Gliwickiej, gdzie większość skrzyżowań posiada wydzielone lewoskręty, istnieje możliwość bezpiecznego wykonania manewru zawracania – wyjaśnia Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu.
Jednym z miejsc gdzie proponuje się mieszkańcom zawracanie jest wjazd do Kolbudu, czyli centrum z materiałami budowlanymi. Obecny na otwarciu policjant wsiadł nawet za kółko, by zademonstrować jedną z opcji zawracania. Jednak i jemu ze względu na spory ruch zajęło to sporo czasu. Rybniczanom zawracanie na wjazdach do prywatnych posesji nie bardzo się podoba. – Jak długo właściciele będą tolerować takie zawracanie? Co chwilę obcy samochód na podjeździe może irytować. Chyba jedyna możliwości to stacja paliw, przy trasie do Gliwic – oburzają się mieszkańcy Wielopola. – Chcemy przywrócenia poprzedniego oznakowania – mówi w ich imieniu Tamara Kopczyńska. Mieszkańcy zapowiadają, że nie odpuszczą. Ich zdaniem poprzednie rozwiązanie było bezpieczniejsze, bo teraz i tak każdy po staremu będzie skręcał do swoich posesji. Nawet wbrew przepisom.
Linia musi być
Krzysztof Jaroch, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Rybniku.
W chwili obecnej nie ma innego rozwiązania niż podwójna linia ciągła. Wymóg umieszczenia i odseparowania przeciwnych kierunków ruchu wynika bezpośrednio z przepisów i podlega obligatoryjnemu stosowaniu. Mając to na uwadze w chwili obecnej zmiana zatwierdzonej organizacji ruchu jest niemożliwa – tłumaczy Krzysztof Jaroch.
Adrian Czarnota