Rybnik nad... morzem
W bezpiecznej portowej przystani można swobodnie zostawić swoją łódź, a samemu na lądzie załatwić swoje interesy. Tak w przeszłości, jak i dziś do portowych miast przyciąga ludzi możliwość handlu, rozrywek itp. Rybnikowi daleko do morskich brzegów, ale i tak ma swoje porty.
Port – miejsce, które automatycznie kojarzy się z przystankiem po wyczerpującej podróży. Przystań portowa oferuje podróżnym bezpieczeństwo, zasłużony odpoczynek. Właśnie dlatego port tak chętnie wykorzystywany jest jako symbol spokojnego miejsca po burzliwych przygodach. Wbrew pozorom, także w śródlądowych miastach, takich, jak Rybnik, potrzebne są porty. Ich rolę pełnią dworce – kolejowe i autobusowe. To one są dla podróżnych bramą, która pozwala im na oswojenie się z często nowym, nieznanym miejscem. Także i ci codzienni podróżnicy, po dniu spędzonym w szkole i pracy potrzebują miejsca – symbolu, który powie im „Do domu już niedaleko, już jesteś u siebie”. Dworce miewają także inne oblicza – czasem stają się galerią sztuki – jak ten w Katowicach, służą jako scena teatralna – jak ostatnio w Raciborzu, czasem pozwalają na błogą, usprawiedliwioną spóźniającym się pociągiem, chwilę peronowego nicnierobienia... Niestety, nasze porty upadają jeden po drugim. Coraz mniej żeglarzy odwiedza te śródlądowe przystanie. Schemat jest zwykle podobny: wraz ze zmniejszoną liczbą kursów maleje liczba odwiedzających dworzec, wycofuje się mała gastronomia, sklepiki i kioski. Opustoszałych budynków nikt nie pilnuje, coraz rzadziej są sprzątane. Kasy odchodzą na końcu. Po wyprowadzeniu się kasjerek dworzec jest zamykany na dobre. W końcu nie ma już potrzeby wstawiać powybijanych szyb. Okna barykaduje się deskami, drzwi zatrzaskuje się na głucho. Dworzec staje się obiektem widmo, strefą wykluczoną z miasta. To rozgrywa się na naszych oczach. Wystarczy wyjrzeć za okno na trasie Katowice – Racibórz. Oczywiście, znajdą się tacy, co wykluczoną strefę „przywrócą” miastu – zawsze przecież istnieje możliwość zburzenia dworca do gołej ziemi... niestety, spod zwałów rozpychanych buldożerem nie wyłoni się złocista plaża i szafir morza. A to chwilowo każe nam zaprzestać morskich fantazji i na nowo stać się przykładnymi pasażerami „pośpiesznych” i „osobówek” Ahoj!
Tomasz Ziętek