Przewodniczący na gwałt potrzebny
W piątek, 9 listopada w sali kolumnowej im. Władysława Webera odbyła się nadzwyczajna sesja rady miasta Rybnika. Zwołana została w takim tempie, że nie powiadomiono o niej dziennikarzy.
Miała ona początkowo dotyczyć jedynie upoważnienia prezydenta do zawarcia umowy z Krajowym Depozytem Papierów Wartościowych S.A. w sprawie rejestracji obligacji „Emisja 2007”. Punkt ten był raczej formalnością, jednak wielu radnych przeczuwało, że właśnie na tej sesji może dojść do powołania nowego prezydium rady.
Nie pali się
Już na wstępie obrad wszystko się wyjaśniło. Radny Andrzej Wojaczek (BSR), poprowadził nadzwyczajną sesję, poinformował wszystkich o rezygnacji Stanisława Jaszczuka (PiS) z pełnionej funkcji w komisji rewizyjnej. Chwilę później poinformował o kolejnych, nadzwyczajnych punktach obrad, w których, jak wielu radnych przewidywało, znalazło się powołanie nowego przewodniczącego rady. I tak początkowy program obrad wydłużył się z dwóch do jedenastu punktów. Zmiany te spotkały się z ostrym sprzeciwem prezydenckiej opozycji. Radny Piotr Kuczera w imieniu klubu Platformy Obywatelskiej stanowczo zaprotestował przeciwko takiemu porządkowi sesji. – Kultura polityczna wymaga, aby sprawy, które są związane z wyborem człowieka, który ma kierować tą radą, nie były załatwiane w takim pośpiechu – tłumaczył Kuczera.
Szybki paragraf
– Jako wiceprzewodniczący rady postanowiłem wykorzystać czas i nie czekać z wyborem przewodniczącego, aby był wybrany przed kolejną, regularną sesją – bronił swojej decyzji Andrzej Wojaczek.
Radni PO nie dawali za wygraną. Radny Drabiniok pytał o podstawy prawne, na jakich z dwóch punktów powstała zupełnie nowa sesja, zawierająca w sobie tak poważne punkty jak powoływanie komisji skrutacyjnej. – Jeżeli będziemy tworzyć prawo na chybcika, szybko i znienacka to prawo to będzie warte tyle ile funt kłaków – porównał obrazowo radny Drabiniok. Kolejne kilkadziesiąt minut sesji upłynęło na sporach prawnych. O zostanie przy pierwotnym planie sesji apelował również jedyny niezależny radny, Stanisław Stajer. – Jeżeli w prezydium rady byłby przedstawiciel również dużego klubu radnych czyli platformy, nie widziałbym przeszkód w zaproponowanych zmianach obrad. Nie powinniście zaskakiwać części rady. Apelowałem aby zachować stary zwyczaj, by w prezydium zasiadali przedstawiciele wszystkich większych klubów. Reprezentanta PO będzie brakowało w prezydium do końca tej kadencji – tłumaczył Stajer.
Klub emerytów
Aby ostudzić nieco emocje na sali obrad, prezydent Adam Fudali zarządził dziesięciominutową przerwę. Po wznowieniu sesji emocje nie opadały, bardzo często głos na sali zabierał stosunkowo „cichy” na poprzednich sesjach radny Stanisław Jaszczuk. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, to właśnie on ma zasiąść po Tadeuszu Gruszce w fotelu przewodniczącego. – Proszę nas nie pouczać jakie standardy obowiązują w innych radach, bo Platforma pokazała jakie to standardy. Nie widzę powodu, aby sprawę wyboru przewodniczącego przeciągać, tym bardziej że na najbliższych sesjach czekają nas głosowania nad ważnymi ustawami – przekonywał radny. – Zdajemy sobie sprawę, że innych klubom jest łatwo się stawić na sesję nadzwyczajną w komplecie. Szczególnie klubowi BSR, który tworzą w większości emeryci nie pracujący zawodowo – ripostował radny Drabiniok. Wypowiedź radnego wywołała poruszenie na sali, a w przerwie radny musiał odpierać ataki co poniektórych seniorów, których dotknęły słowa radnego.
Jeszcze do tego wrócimy
Andrzej Wojaczek oświadczył, że aby uciąć wszelkie spory, przewodniczący zostanie wyłoniony 21 listopada. Sesja, która wywołała tyle emocji, została zwołana w konspiracyjnej atmosferze. Nikt z urzędu miasta nie poinformował dziennikarzy, a na sali obrad nie przygotowano nawet stanowiska dla prasy.
Adrian Czarnota