Co w duszy gra i mieni się kolorami
– Po każdym graniu całowałem gitarę, bo przynosiła mi tyle radości – wspomina Jerzy Buszka z dzielnicy Zebrzydowice.
Jerzy Buszka od dziecka maluje obrazy, pisze wiersze, rzeźbi. Gra także na gitarze, zbiera stare instrumenty i zajmuje się renowacją antyków. Jest w nim wielka pasja życia i pasja tworzenia. Zawsze aktywny, energiczny, pomysłowy, był świetnym organizatorem imprez na kopalni „Chwałowice”, duszą towarzystwa. – Zawsze żyłem potrójnie i teraz tego zdrowia trochę mi zabrakło – smutnieje nieco twórca z Zebrzydowic. Ale już po chwili jego twarz rozjaśnia się radośnie, kiedy wspomina swoją pasję tworzenia. Wyciąga zdjęcia, obrazy, wiersze, artykuły z prasy. – Tutaj pisali o mnie, jak pojechałem wraz z delegacją z województwa śląskiego do Chin. Była to niesamowita przygoda – opowiada.
Wzruszające podziękowanie
Ze swoją dzielnicą pan Jerzy związany jest od dziecka. Żonę Elżbietę poznał, kiedy miał... cztery latka, przez plot. – Mieszkaliśmy blisko siebie, chodziliśmy razem do szkoły, a teraz jesteśmy już 35 lat po ślubie – mówi o swojej rodzinie Jerzy Buszka. Razem wychowali sześcioro dzieci, najstarszy syn ma obecnie 34 lata, a najmłodsza córka – 15. – Jestem wdzięczny mojej żonie, bo przez te wszystkie lata opiekowała się dziećmi, zajmowała domem, jednocześnie wspierała mnie i pomagała w realizowaniu pasji. To dzięki niej mogłem zająć się tym, co tak bardzo kocham: muzyką, malowaniem, tworzeniem – nie kryje wzruszenia pan Jerzy.
Pudełko skarbów Jurka Muzykanta
Malował i grał od dziecka. Odkąd pamięta. Nie miał zabawek tak jak inne dzieci, ale swoje pudełko ze skarbami. Były w nim pędzle, farby, nożyki. Kochał muzykę niemal tak jak Janko Muzykant z noweli Henryka Sienkiewicza. – Jako mały chłopiec chodziłem pod domy, gdzie skubali pierze. Na zakończenie pracy zawsze biesiadowali, grali. Słuchałem tej muzyki jak zaczarowany, aż mnie nieraz śnieg pod tym oknem przysypał – opowiada o swoim dzieciństwie Jerzy Buszka. Grą inspirował go wujek Wiktor, który grał na mandolinie i na gitarze. – Kiedyś przy ognisku była gitara, strzelało drewno. Teraz ludzie rozpalą grilla, włączą magnetofon. To już nie to samo, co kiedyś. Nie ma tego nastroju, nie ma tej atmosfery – wspomina pasjonat. Przez dwadzieścia pięć lat grał w zespole muzycznym.
Szkoła tworzenia
Na równi z muzyką pociągało go malarstwo, którego początkowo uczył się u wujka Antoniego, w niedzielne popołudnia. Wspierała go także nauczycielka rysunku, Melania Kobryniewicz, która podsuwała mu ciekawe książki o sztuce. – Kiedy miałem 19 lat zgłosiłem się do szkoły Ludwika Konarzewskiego w Rydułtowach. Przez trzy lata nauczyłem się tam technik malarstwa, grafiki, ceramiki, rzeźby, poznawałem historię sztuki – wspomina rybnicki twórca. Ma za sobą wiele wystaw, dyplomów, wygranych konkursów i wciąż ciekawe pomysły na kolejne obrazy i rzeźby. Jego prace znajdują się w wielu krajach na całym świecie.
Człowiek – orkiestra
Przez całe swoje życie zawodowe pan Jerzy związany był z kopalnią „Chwałowice”. W kopalnianym środowisku zajmował się organizowaniem imprez, pokazów, koncertów, wystaw. Projektował także okolicznościowe znaczki, robił dekoracje, malował, rzeźbił. Do dzisiaj kilka jego prac można oglądać w siedzibach m.in. kopalnianych związków zawodowych. Na emeryturze zaczął pracować w antykwariacie. Tutaj odnalazł kolejną swoją pasję: renowację antyków, do czego zainspirował go prowadzący antykwariat Tadeusz Śpiewok.
Siła pasji
Jest znaną postacią nie tylko w Zebrzydowicach. Pomaga w renowacji kościelnych figur, zawsze ma ciekawy pomysł na ołtarze Bożego Ciała. – Pasja jest ważniejsza od zawodu. A praca połączona z pasją to ogromna siła – uważa Jerzy Buszka.
Iza Salamon