Nie boję się Rybnika
– Dlaczego Rybnik? W składzie chcieli cię przecież działacze bogatszych klubów – Lotosu Gdańsk, WTS Wocław i Unii Tarnów. Wybrałeś RKM, choć jak na razie ten klub traci zawodników...
– RKM zwrócił się do mnie z propozycją kontraktu jako pierwszy. Rozmowy były krótkie, konkretne i bardzo zdecydowane. Dopiero potem ze swoją propozycją trafił do mnie Lotos Gdańsk, ale w tym przypadku pojawił się problem – mam swoich sponsorów i wciąż chciałem ich promować na swoim kevlarze. W Gdańsku to było trudne, bo tam zespół startuje w barwach firmy Lotos. Co do drugiej części pytania – cóż, na razie jestem bardzo zadowolony z podpisania umowy z RKM. I nie wiem, dlaczego klub traci zawodników, być może dowiem się za rok (śmiech).
– Umowę podpisałeś tylko na rok. Potem interesuje cię już tylko Ekstraliga?
– Zdecydowanie tak. Jeśli moje wyniki pójdą w górę, na co bardzo liczę, to na pewno chciałbym spróbować swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zaplanowałem sobie, że jeszcze jeden rok w pierwszej lidze. Wiem, że muszę się jeszcze uczyć i jeździć jak najwięcej. I to chyba dobry sposób.
– Od początku kariery jeździłeś w Lublinie. Trudno ci było odejść?
– Jasne że tak, ale tam jest bardzo trudna sytuacja. Spadliśmy do drugiej ligi, klub zalega mi bardzo duże pieniądze za ostatni sezon i na dodatek tak właściwie nie wiadomo, czy za rok będzie jeszcze istniał. Rozmawialiśmy oczywiście, proponowano mi, żebym został, ale nie mogłem ryzykować. Miałem dobre propozycje z innych klubów i nie mogłem czekać na to, co wymyślą w Lublinie.
– Na torze w Rybniku zawsze dobrze się prezentowałeś. Nie boisz się jednak, że trafiasz do klubu, który uchodzi za bardzo hermetyczny? Zawodnicy spoza Śląska mieli tu zazwyczaj problemy z aklimatyzacją...
– Być może, ale ja mam prosty sposób na to, żeby przekonać do siebie działaczy i kibiców – po prostu chcę robić dobry wynik. Stać mnie na to i obiecuję, że zrobię wszystko, by przełamać tę nieprzyjemną tradycję. A tor w Rybniku faktycznie może mi pomóc, bo rzeczywiście doskonale się tu czuję – nie będzie dla mnie niespodzianką bez względu na to, jak zostanie przygotowany. Jeśli będę potrzebował dodatkowych treningów i czasu na aklimatyzację, nie wykluczam nawet zamieszkania na pewien czas w Rybniku. Wszystko po to, żeby nie zawieść kibiców z Rybnika, którzy zawsze dobrze mnie przyjmowali.
– Prócz RKM planujesz jeszcze starty w lidze szwedzkiej.
– I czeskiej. W Szwecji pojadę w Elitserien, w barwach Lejonen Gislaved, a w Czechach w Pilźnie. Jednak Polska będzie dla mnie priorytetem. Nie tylko liga zresztą – chciałbym znów awansować do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski. I być może przy odrobinie szczęścia, uda mi się w barwach RKM wywalczyć medal.
Daniel Jeleniewski - urodził się 27 stycznia 1983 roku, licencję żużlową zdobył w maju 1999 roku. Od początku kariery jeździł w Lublinie, w ostatnich latach był jednym z liderów tego zespołu. W ubiegłorocznych rozgrywkach uzyskał ósmą średnią biegową w pierwszej lidze – 2,181 pkt. 46 razy mijał linię mety jako pierwszy, 27 razy był drugi i 21 razy trzeci. Jego mechanikiem jest Sławomir Tronina, były żużlowiec Unii Tarnów.
Rozmawiał Tomasz Nowakowski