Niech spadnie złoty deszcz
Im mam więcej do roboty, tym paradoksalnie mam więcej czasu, bo jestem lepiej zorganizowana – zdradza Żaneta Kapek, studentka Politechniki Śląskiej, jedna z trójki stypendystów Elektrowni „Rybnik”.
O stypendium największego zakładu w Rybniku mogli ubiegać się studenci studiów stacjonarnych, którzy ukończyli pierwszy rok nauki, prowadzą aktywną działalność społeczną i naukową. W dalszej kolejności brano pod uwagę średnią ocen z całego roku, która nie mogła być niższa niż 4.2. – Wszyscy stypendyści oprócz średniej znacznie przewyższającej wymagania mogli pochwalić się również szerokim wachlarzem dokonań na polu rozwoju naukowego oraz działalności społecznej – przyznaje Ewa Kubis z Wydziału Komunikacji i Promocji Elektrowni Rybnik.
Dają z siebie wszystko
Oprócz Żanety Kapek stypendystami zostali także: Grzegorz Przeliorz, student Akademii Ekonomicznej i Wojciech Kiljańczyk z Uniwersytetu Śląskiego. Cała trójka aktywnie działa w samorządzie studenckim.
– Na Grzegorza zawsze mogę liczyć, choć czasami ciężko z nim porozmawiać nawet przez telefon, bo tak jest zajęty – zauważa z uśmiechem Joanna Jarek, przewodnicząca samorządu studenckiego AE i koleżanka z roku. Pochodzący z Dzięgielowa Przeliorz zorganizował szereg imprez w swoim rodzinnym mieście oraz Cieszynie, przygotował też duży koncert dla dzieci w Mrągowie. Nie może osobiście pochwalić się swoimi dokonaniami, bo wyjechał na półroczne stypendium do Portugalii. Na brak zajęć nie narzeka również Wojciech Kiljańczyk, student III roku filozofii i II socjologii na UŚl, który jest redaktorem naczelnym pisma „Kampus”. Działa także w kole naukowym antropologów społecznych. Za swój sukces uważa m.in. zorganizowanie: konferencji naukowej pt. „Postrzeganie natury ludzkiej na przestrzeni XVIII – XX wieku” oraz wspólnie z Międzywydziałowym Stowarzyszeniem Dziennikarzy „Mosty” sympozjum podsumowującego projekt badawczy „Ukraina 2006”.
Czasu jak na lekarstwo
– Kiedyś bardzo lubiłem grać w piłkę nożną. Teraz niestety brakuje czasu – przyznaje Kiljańczyk, który ma już sprecyzowane plany na przyszłość. Zamierza kontynuować studia w Katowicach, a potem zrobić doktorat na UJ w Krakowie. – Chciałbym zajmować się taką dziedziną jak zarządzanie zasobami ludzkimi i zarazem prowadzić jako praktyk wykłady na uczelni – stwierdza z uśmiechem. Przyznaje, że stypendium, 400 zł miesięcznie, bardzo się przyda. Tym bardziej, że niedawno kupił komputer. Z kolei Żaneta Kapek za pieniądze ze stypendium być może zafunduje sobie kurs angielskiego i hiszpańskiego. – Chciałbym też nauczyć się języka migowego – zdradza studentka, Mieszkanka Jaworzna lubi przedmioty ścisłe i chce się zająć w przyszłości planowaniem produkcji. Na razie, właśnie dzięki planowaniu, udaje jej się łączyć studia, działalność społeczną i życie prywatne, co zyskało uznanie komisji stypendialnej. Lecz to nie jedyna szansa, jaką starają się wykorzystać rybniccy studenci. – W grudniu powinniśmy dostać odpowiedź, czy otrzymamy stypendia ministra, o które z Żanetą się staramy – przyznaje Kiljańczyk. Mowa o kwocie mniej więcej półtora tysiąca złotych miesięcznie. – Pomyśleliśmy, że jak jest taka możliwość, to dlaczego nie spróbować – podsumowuje Kapek.
Beata Mońka