Piwko pod remizą
Budynek Ochotniczej Straży Pożarnej w Popielowie stał się od jakiegoś czasu ulubionym miejscem spotkań okolicznej młodzieży. Nikomu by to nie przeszkadzało, gdyby nie ciągłe akty wandalizmu do jakich dochodzi tu co wieczór. Na podwórku jest dość ciemno, więc młodzież przychodzi tu spożywać alkohol. Wiedzą, że nie dostaną za to mandatu, bo i tak patrole straży miejskiej czy policji w Popielowie to rzadkość. Panie z poczty i biblioteki kończą pracę już o zmroku i z duszą na ramieniu idą przez podwórko, gdy młodzi już balują – mówi Stanisław Syrek, mieszkaniec Popielowa.
Młodzież śmieci i złośliwie niszczy wejście do budynku. Zrywa boazerię, dewastuje dzwonek dla inwalidów, który obowiązkowo musi być umieszczony przed schodami do miejscowej poczty oraz dewastuje automat telefoniczny. Pan Stanisław pokazuje nam miejsce gdzie włożono dwie podpalone zapalniczki, które po wybuchu miały zniszczyć automat. – Faktem jest, że każdego dnia trzeba rozpocząć dzień od sprzątania niedopałków, które młodzież wsuwa nam pod drzwi. Mam nadzieję, że nie dojdzie z tego powodu do pożaru. Postawiono im popielniczkę, ale z niej nie korzystali – mówi pracownica poczty, woli jednak nie podawać swojego nazwiska. Nieco innego zdania jest Marian Wolny, przewodniczący zarządu dzielnicy Popielów. – Gdyby drzwi do remizy były otwarte, młodzież nie musiałaby siedzieć pod wejściem. Kiedyś miała alternatywę w postaci młodzieżówki OSP. Wielu dzisiejszych strażaków w niej zaczynało. Teraz władze straży nie myślą o młodzieży i na nią narzekają. Trzeba jej coś zaproponować w zamian – mówi Wolny.
Zbigniew Liszka mieszka w pobliżu remizy i co wieczór mija siedzącą na schodach młodzież. – Najgorzej jest w weekendy bo wtedy jest tu zabawa na całego. Ja się ich nie boję ale już np. moja żona ma stracha. Jak nie pada, to siedzą tu i w dziesięciu. Ostatnio zaczęli mi nawet mówić dzień dobry – dziwi się Liszka.
Adrian Czarnota