Kombinował z gazem
4 grudnia, około południa, dzielnicą Niedobczyce wstrząsnęła potężna eksplozja. Winę ponosi 74-letni mężczyzna, który manipulował przy instalacji.
Początkowo zdezorientowani mieszkańcy osiedla Andersa nie wiedzieli, co wybuchło, jednak dość szybko zorientowali się, że do zdarzenia doszło w bloku nr 17. W mieszkaniu na pierwszym piętrze doszło do wybuchu gazu. Na miejsce przybyło aż pięć jednostek straży pożarnej. Po dostaniu się do środka strażacy zastali w mieszkaniu 74-letniego lokatora. – Mężczyzna ma poparzoną głowę oraz drogi oddechowe. Nie chce jednak pomocy lekarskiej – relacjonował na gorąco, na miejscu zdarzenia Erwin Jaworudzki, komendant rybnickiej straży pożarnej, który osobiście przyjechał na miejsce wybuchu.
Naruszył konstrukcję
Mężczyzna nie chciał opuścić mieszkania, strażakom udało się jednak przekonać go, by wyszedł na korytarz, gdzie podano mu tlen. Dopiero z pomocą policji, pracownikom pogotowia ratunkowego udało się przewieźć mężczyznę do szpitala.
Wybuch naruszył konstrukcję budynku, dlatego ze względów bezpieczeństwa ewakuowano wszystkich lokatorów bloku do czasu przybycia inspektorów z nadzoru budowlanego, którzy mieli zadecydować o ewentualnym wyłączeniu lokali z użytku. – Z tym człowiekiem zawsze były problemy. Jest głuchy i ciężko się z nim porozumieć. Osoba w takim wieku powinna być pod czyjąś opieką. On wiecznie z tym gazem kombinował. Sam mu raz wietrzyłem mieszkanie, bo aż na klatce czuć było gaz. Teraz doprowadził do tego, że i my stracimy swoje mieszkania – mówi jeden z sąsiadów 74-latka, który w napięciu wraz z innymi lokatorami oczekiwał na decyzję inspektorów.
Wybuch przesunął ściany
Zdaniem strażaków przyczyną wybuchu był gaz, który ulatniał się z prowizorycznie podłączonego do butli gazowej piecyka. Na szczęście eksplodował tylko gaz nagromadzony w pomieszczeniu, a nie sama butla, która przy wybuchu zachowuje się jak bomba i mogłaby zniszczyć cały budynek. Siła eksplozji była jednak na tyle duża, że poprzesuwała ściany mieszkania. Odłamki szyb, które wyleciały przy wybuchu, wybiły szyby w sąsiednich, oddalonych o kilkadziesiąt metrów domach! – Budynek pochodzi z 1917 roku i taki wybuch mógł go bardzo osłabić. Zadecydowaliśmy o wyłączeniu z użytkowania dwóch mieszkań, tam te zniszczenia są największe i mogłyby zagrażać bezpieczeństwu lokatorów. Następnie na administratora budynku nałożony zostanie obowiązek przedłożenia ekspertyzy, w której będą wskazane sposoby przywrócenia budynku do stanu, który będzie pozwalał na jego dalszą eksploatację – wyjaśnia Joanna Wieczorek-Zarzecka, zastępca Inspektora Nadzoru Budowlanego w Rybniku.
Nie nadają się do mieszkania
Jak się dowiedzieliśmy w rybnickim Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej, zniszczenia da się usunąć. Lada chwila do akcji wkroczą ekipy budowlane a wszystkim lokatorom zapewniono mieszkania zastępcze. – Po przewiezieniu 74-latka do szpitala zabezpieczyliśmy jego rzeczy. Trafi najprawdopodobniej pod opiekę rodziny, bo sam nie jest w stanie mieszkać. Drugiej rodzinie zagwarantowaliśmy mieszkanie zastępcze, jest możliwość, że już w nim pozostanie. Za jakiś czas oba mieszkania będą gotowe do zasiedlenia. Trzeba tylko wymurować uszkodzone ściany – wyjaśnia Jan Podleśny, dyrektor ZGM w Rybniku.
Adrian Czarnota