Chciałam, żeby świerk przyniósł radość innym
Jak co roku w centrum miasta stanęła bożonarodzeniowa choinka. Okazały świerk srebrny jeszcze niedawno rósł w prywatnym ogrodzie przy ul. Astrów.
Małgorzatę Gruczelak zna kilka pokoleń uczniów. Ponad trzydzieści lat uczyła geografii i astronomii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Powstańców Śląskich. Od około czterdziestu lat mieszka w rodzinnym domu przy ul. Astrów. Przy domu rośnie kilka okazałych świerków. Sadził je Marian Gruczelak, nieżyjący już mąż emerytowanej nauczycielki. – Żal wycinać tak piękne drzewa, ale czasem jest to konieczne, tak jak w przypadku tej choinki, która obecnie cieszy oczy na rynku – mówi pani Małgorzata. Od początku wiedziała, że w przypadku wycięcia tego drzewa na pewno nie zostanie ono pocięte na kawałki. – Bardzo chciałam, żeby służyło czemuś dobremu. Już w lipcu zaproponowałam w urzędzie miasta, żeby okazały świerk stanął na rynku jako drzewko na Boże Narodzenie – wspomina rybniczanka. Zamysł się powiódł. Pani Małgorzata nie kryje z tego powodu radości. – Bardzo się cieszę, że choinka na rynku pochodzi z mojego ogrodu – dodaje zadowolona. Jest pedagogiem z zamiłowania. Chętnie wspomina lata spędzone w szkole, a także spotkania z absolwentami czy emerytowanymi nauczycielami. Zna także bardzo dobrze język niemiecki. W minionych latach była tłumaczem w kontaktach Rybnika z niemieckim Eurasburgiem.
W Zarządzie Zieleni Miejskiej są bardzo zadowoleni z inicjatywy pani Małgorzaty. – Od kilku lat udaje nam się nie wycinać choinek w lesie. Współpracujemy z wydziałem ekologii, a ten daje nam znać, gdy ktoś chce się pozbyć choinki z ogrodu – powiedział nam Andrzej Kozera, szef zieleni. – Każdą wycinkę tak dużych drzew trzeba zgłaszać w urzędzie. Kontaktujemy się z mieszkańcami i prosimy, by poczekali z wycinką do zimy. Wtedy my to robimy. Mamy już upatrzoną świąteczną choinkę na przyszły rok. Ona również będzie pochodzić z prywatnej posesji – zapowiedział szef zieleni miejskiej.
Iza Salamon