Na rok, a może dłużej
– Uzgodniłeś warunki kontraktu na przyszły sezon z rybnickim zespołem. Jak przebiegały rozmowy?
– Bardzo miło i konkretnie. Jestem zadowolony i mam nadzieję, że to samo będę mógł powiedzieć za rok. No i oczywiście chciałbym, żeby działacze RKM i kibice również byli zadowoleni z mojej jazdy.
– Słyszałeś pewno o sprawie Daniela Jeleniewskiego. On też mówił, że jest bardzo zadowolony, a potem wycofał się z ustaleń na temat kontraktu z RKM...
– Słyszałem, ale nie znam szczegółów i nie chcę tego komentować. Nie mam pojęcia, dlaczego zmienił zdanie co do startów w Rybniku. Zresztą to jego sprawa. Ja jestem przekonany, że w moim przypadku obie strony będą absolutnie usatysfakcjonowane podpisaną umową.
– Dlaczego wybrałeś Rybnik?
– Choćby dlatego, że to klub z ogromnymi tradycjami sportowymi i fantastycznym zapleczem. Choćby stadion, który jest jednym z najładniejszych w Polsce. Drużyna też od kilku lat ociera się o Ekstraligę, ale zawsze czegoś brakuje. Ale mam wrażenie, że działacze RKM cały czas się uczą i nie będą już popełniać błędów z poprzednich lat.
– Jakich na przykład?
– Na przykład kwestia kontraktowania trzech zawodników z jednego klubu ligi angielskiej. Tak było w 2007 roku, bo przecież w Rybniku jeździli Chris Harris, Rory Schlein i Martin Smolinski z Coventry Bees. Przed rozpoczęciem rozmów z klubem przejrzałem wyniki waszego zespołu i zauważyłem, że kilka punktów traciliście podczas ich nieobecności, kiedy musieli startować w Anglii. To był chyba jeden z powodów, przez które RKM zajął tylko czwarte miejsce.
– Umowa z RKM mówi o roku startów, ale ten klub zamierza cię wykupić z WTS.
– Tak, ale to już są sprawy do dogrania pomiędzy klubami. Na liście transferowej przy moim nazwisku jest suma nieco przekraczająca 50 tysięcy złotych. Natomiast co do długości kontraktu – jeśli wszystko przebiegnie po myśli mojej i działaczy, nie wykluczam wcale związania się z Rybnikiem na dłużej.
– Nie kusiła cię perspektywa dalszej jazdy w Ekstralidze?
– Jasne że tak! Ale czasami trzeba sobie jasno powiedzieć, że czas trochę odpuścić. Prawda jest taka, że ostatni rok w Zielonej Górze nie był dla mnie najlepszy. Naprawdę się starałem, ale nie zawsze udawało mi się utrzymać ekstraligowe tempo. Przeanalizowałem to wszystko i doszedłem do wniosku, że na razie nie mam odpowiedniego zaplecza. A bez tego, trudno rywalizować z najlepszymi jak równy z równym. Dlatego mój cel na przyszły rok to pozycja lidera w pierwszoligowym RKM Rybnik.
– W tym klubie będziesz mógł liczyć na większą liczbę startów...
– Oczywiście, a to jest bardzo ważne. Ostatnie lata były dla mnie pod tym względem bardzo kiepskie – taka szarpana jazda w Polsce sprawiła, że trudno było mi się wstrzelić z formą i przygotowaniem sprzętu. Właśnie dlatego szukałem startów w Anglii i Szwecji...
– No właśnie – czy przedłużysz kontrakt z Peterborough Panters?
– Mam zapewnienie, że będę miał miejsce w składzie, ale na konkrety na razie czekam. Tam wszyscy zastanawiają się teraz jak budować zespoły, bo średnia KSM na drużynę została zmniejszona o cztery punkty. Ja na pewno chcę w nadchodzącym sezonie jeździć na wyspach, bo to prawdziwa szkoła żużla. Mam już za sobą jeden pełny sezon i wciąż nie mogę powiedzieć, że znam tamtejsze tory. Dlatego potrzebny mi kolejny rok startów.
– A Szwecja?
– Tam akurat mi się nie śpieszy. W tym roku miałem podpisany kontrakt z Bajen Sztokholm, a nie pojechałem ani razu. Tam jest taka moda jak w Polsce – przed sezonem zatrudnić 15 zawodników, bez gwarancji startów. Efekty są takie, jak w moim przypadku. Zresztą uważam, że jeśli objadę wszystkie imprezy w lidze polskiej i angielskiej, to i tak będzie dużo.
– RKM jest też zainteresowany pozyskaniem Roberta Miśkowiaka. Znacie się ze wspólnych startów we Wrocławiu. Chciałbyś znów jeździć z nim w jednym zespole?
– Z Robertem zaczynaliśmy razem starty na minitorze w Pawłowicach. Znamy się świetnie, jesteśmy dobrymi kolegami. I nie ukrywam, że jazda z nim w jednym klubie byłaby fajną sprawą. Wszystko w rękach działaczy RKM i Roberta.
Ryba z frytkami i lady Pank
Piotr Świderski - rocznik 1983, pierwsze starty zaliczył na minitorze w Pawłowicach. Egzamin licencyjny zdał w 1999 roku – startował w WTS Wrocław, Kolejarzu Rawicz i ZKŻ Zielona Góra. W Anglii reprezentuje barwy Peterborough Panters. Ma za sobą również starty w lidze szwedzkiej (Bajen Sztokholm) i niemieckiej. Mieszka w Sowinach, niewielkiej miejscowości w okolicach Rawicza. Jest kawalerem, a w wolnych chwilach wędkuje lub słucha piosenek Lady Pank, który jest jego ulubionym zespołem. Ulubione danie – własnoręcznie złowiona ryba z frytkami. Cel sportowy? – Zostać mistrzem świata oczywiście – mówi z uśmiechem popularny „Świder”.
Rozmawiał: Tomasz Nowakowski