Zdrowie z siarkowego zdroju
Śląsk w ostatnich wiekach nie cieszył się mianem zdrowego regionu. Świeże powietrze mieszało się z dymami fabrycznych kominów i kopalnianych hałd. Mieszkańcy rejonu Rybnika, gdy pozwalał im na to czas i pieniądze uciekali do niedalekich uzdrowisk. Dla tych, którzy dysponowali mniej zasobnym portfelem pozostawały spacery w pobliskich lasach.
Dość popularnym uzdrowiskiem, do którego ciągnęły tłumy rybniczan w XIX wieku był tzw. Sophienbad czyli Dom zdrojowy Zofii w Zawadzie. „Zdrojowisko” powstało tam na bazie źródeł siarczanych, które według tradycji, w 1805 roku miały uzdrowić człowieka chorego na podagrę. To niemal „cudowne uzdrowienie” dało początek całemu zakładowi zdrojowemu. Niedaleko źródeł wzniesiono łaźnię, dom zdrojowy, restaurację i gościniec. Łaźnia była zaopatrzona w 48 kabin z wannami do kąpieli i wszelkie „komfortowe urządzenia”. Bezpośrednio nad źródłem umieszczono drewniany zbiornik, który przechwytywał każdą kroplę drogocennej wody. Drewniane rury doprowadzały ją do kotłów, w których ogrzewano zimną wodę do odpowiedniej dla kuracjuszy temperatury. Niestety – uzdrowisko funkcjonowało tylko do połowy XIX w. – w 1853 roku drewniane zabudowania doszczętnie spłonęły.
Tymczasem obok zdążyło już wyrosnąć kilka innych, podobnych przedsięwzięć. W 1810 roku biznes na siarczanych wodach postanowił zrobić Wilhelm August de Zawadski. Nabył on działkę ze źródłami w okolicy młyna „Wypandów” w gminie Kokoszyce. Powstał zakład zdrojowy zwany „Wilhelmsbad”. Pomieszczenia dla gości stanowiło 5 budynków z 28 pokojami. Oprócz tego, była jeszcze oczywiście łaźnia, w której zażywano kąpieli i kaplica. Cały teren otoczony był parkiem z alejkami wśród drzew. Największy rozkwit tego uzdrowiska przypadł na lata 1826 – 1840, kiedy to w ciągu sezonu wydawano ponad 2300 kąpieli. Niestety, stopniowo zmniejszała się liczba kuracjuszy, w 1879 przybyło już ich tylko osiemnastu. Mimo, iż specjalnie dla gości urządzano różne imprezy i zabawy, moda na Zdrojowisko Wilhelma przemijała. Pod koniec XIX w. pomieszczenia domu zdrojowego były już ruiną. Hulało w nich echo szlagierów raciborskiej orkiestry, która w swoim czasie przyciągała tłumy wycieczkowiczów m. in. z Rybnika.
Na archiwalnych zdjęciach możemy dzisiaj oglądać Józefa Weinera. Mieszkał on w Rybniku na przełomie wieku XIX i XX. Był wielkim entuzjastą zdrowego trybu życia. Nie odmawiał sobie przyjemności reperacji zdrowia w domach zdrojowych i sanatoriach. Często wsiadał także na rower. Jeszcze w czasach przedwojennych wyprowadził się i zamieszkał na zachodzie Niemiec – kto wie? Być może dziś byłby skłonny zostać w Rybniku dla jego licznych ścieżek rowerowych?
Tomasz Ziętek