Murawa stoi w wodzie
Coś tu jest nie tak – mówią o boisku ze sztuczną murawą piłkarze, którzy podczas meczów biegają między głębokimi kałużami.
Piłkarze i szkoleniowcy narzekają na stan otwartego niedawno boiska ze sztuczną murawą. Obiektem zawiaduje Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Rybniku.
Wraz z otaczającymi ją budynkami, masztami oświetleniowymi, trybunami, ogrodzeniem boisko kosztowało miasto ponad 4 miliony złotych. Wiele wskazuje na to, że nie jest dobrze zrobiona.
Na pierwszym tegorocznym treningu Energetyka ROW Rybnik, który odbył się 7 stycznia, naszym piłkarzom przyszło biegać między głębokimi kałużami, w których piłka stawała niczym w pamiętnym meczu Polska–Niemcy na Mistrzostwach Świata w 1974 roku. Dodatkowo jakość światła padającego na murawę z zamontowanych tam jupiterów, pozostawiała sporo do życzenia. Aby wyjaśnić te problemy, w środę 16 stycznia skontaktowaliśmy się z dyrektorem MOSiR–u – Rafałem Tymuszem.
Niewyregulowane 200 luksów
Nasz rozmówca przyznał, że problem z oświetleniem faktycznie istnieje: – Jesteśmy w kontakcie z firmą, która zakładała nam to oświetlenie – mówił nam Rafał Tymusz. – To jest po prostu kwestia regulacji tego promienia świetlnego. Wsłuchujemy się w to, co mówią piłkarze oraz trenerzy i faktycznie jest parę miejsc, które powinny być troszeczkę inaczej oświetlone, więc trzeba jeszcze wyregulować te lampy. Raz już było to robione, tak że już to jest troszkę poprawione, ale mamy jeszcze parę uwag i na pewno będzie to w najbliższym czasie poprawiane. Mamy tam 200 luksów i to de facto jest wystarczające.
Deszcz z mrozem
Bardziej palący jest jednak temat zalegającej na murawie wody: – 7 i 8 stycznia po opadach deszczu zmroziło nam boisko, ale uporaliśmy się z tym i od czwartku (10 stycznia) można swobodnie na nim grać. Sytuacja wygląda tak, że dolna warstwa, gdzie jest granulat i gdzie się zaczynają dreny, może być jeszcze zmrożona i nie przyjmuje wilgoci z góry. Dlatego też ta wilgoć z górnej warstwy nie odchodzi tak, jak powinna i ma swoje określone miejsca (dokładne cztery odcinki pół metra na pół metra), gdzie może zalegać i codziennie rano coś takiego się dzieje. Dodatkowo dookoła obiektu są stawy oraz lasy i jest tam cały czas o 2 stopnie mniej, przez co mróz trzyma tam dłużej. Śnieg nie jest problemem, bo po prostu możemy go odgarnąć. Problem jest, kiedy pojawi się deszcz w takim okresie, jak teraz i złapie mróz. Nie można wtedy stosować żadnych środków chemicznych na tego typu obiekty, to jest zabronione w instrukcji użytkowania. Teraz musimy wykazać cierpliwość i czekać aż to odtaje. Tak to wygląda na wszystkich tego typu obiektach – fachowo tłumaczył nam Tymusz. Na słowa, że ponoć drenaż nie działa, gdyż został zarabowany przez ciężki sprzęt, jaki wjechał na boisko, zdecydowanie zaprzeczył: – To jest plotka, kompletna bzdura! Absolutnie nie było takiej sytuacji!
Czekamy do wiosny
Dyrektor MOSiR-u przyznał jednak, że jest parę miejsc na murawie, które budzą ich wątpliwości: – W związku z tym mieliśmy spotkanie z wykonawcą i inwestorem (miastem), analizowaliśmy dokumentację i mamy zapewnienia, że została ona wykonana zgodnie z projektem. Murawa nie była budowana z założeniem jej podgrzewania, bo to też są inne koszty, dlatego też taki problem z mrozem istnieje. Ustaliliśmy więc, że dajemy sobie czas do wiosny. Murawę bowiem oddaliśmy do użytku w październiku, a od listopada przyszedł już mróz i tak naprawdę nie mieliśmy jeszcze optymalnych warunków do tego, żeby stwierdzić czy jest ona na pewno dobrze zrobiona, czy też gdzieś popełnione zostały błędy. Gdy już całkowicie puszczą mrozy, to spotykamy sie po raz kolejny. Jeżeli nadal będzie gdzieś stała woda dłużej niż, powiedzmy dwa dni, to będziemy zdecydowanie wnioskowali o poprawienie tego. Boisko objęte jest przecież gwarancją. Trzymamy rękę na pulsie. Murawa MOSiR–u miała nie tylko służyć rybnickim piłkarzom, którzy korzystają z niej nieodpłatnie. Miała ona również na siebie zarabiać będąc wynajmowana innym piłkarskim klubom: – Jest ona cały czas użytkowana, trenowała tutaj pierwszoligowa Odra Wodzisław, teraz jest tu Korona Kielce i nie mają żadnych nieprzyjemnych spostrzeżeń. Owszem, rano jest troszkę twarda, ale po południu robi się normalnie i nie ma tak fatalnej sytuacji, że nie można z niej korzystać. Nie robiłbym więc z tego żadnej sensacji – kończy Tymusz.
Beton zamiast trawy
Parę godzin później skonfrontowaliśmy słowa naszego rozmówcy ze zdaniem piłkarzy ROW–u: – Woda dzisiaj faktycznie nie stała, bo deszcz nie padał, ale jak tylko trochę popada, to na boisku robią się liczne i głębokie kałuże – powiedzieli nam piłkarze. – Ale jest też inny problem: murawa jest bardzo twarda, biega się jak po betonie. Ta sztuczna trawa jest wysoka i ona powinna stać, a ona leży. Granulat, który tę trawę ma jakby stawiać, czy wypychać, zamiast znajdować się na boisku, to leży poza nim. Gdy na murawie zalegał śnieg, to aby go ściągnąć, wjechali na nią traktorem i ten granulat przy okazji ściągali razem z tym śniegiem. Wchodząc dzisiaj na boisko mijaliśmy schodzących z niego piłkarzy pierwszoligowej Korony Kielce. Mówili, że tak słabej sztucznej murawy jeszcze nie widzieli, była to najgorsza, na jakiej dotychczas trenowali – dodali nasi rozmówcy.
W Świerklanach lepiej
Niecałe dwie godziny później na oficjalnej stronie GKS-u Jastrzębie pojawiła się wiadomość, że ich czwartkowy sparing z Koroną został przeniesiony z Rybnika do Świerklan na sztuczną murawę, gdzie trenuje miejscowa drużyna grająca na co dzień w... A–klasie. Jako powód podano „słabą jakość sztucznej płyty w Rybniku, oraz ostatnie opady deszczu”... Na drugi dzień na oficjalnej stronie internetowej Korony Kielce, relacja live z meczu w Świerklanach rozpoczęła się zdaniem: „Obydwie drużyny mają bardzo dobre warunki do gry. Jest ciepło, temperaratura waha się w granicach 10 stopni Celsjusza. Boisko w pełni przygotowane i tylko grać, grać, grać!”.
Łukasz Kozik
Łukasz Kozik