Podpalacz znowu uderzył
Kto chciał wysadzić kamienicę przy ulicy Ogrodowskiego w powietrze?
Na mieszkańców dzielnicy Paruszowiec – Piaski padł blady strach. W przeciągu dwóch tygodni podpalono dwie kamienice. – Kto będzie następny? – pytają z obawą lokatorzy.
Zaledwie dwa tygodnie temu strażacy gasili pożar piwnic przy ulicy Ogrodowskiego 5, a w miniony weekend znów musieli walczyć z płomieniami w sąsiedniej kamienicy. W sobotę, krótko przed godziną 21.00, strażacy dostali sygnał o ogniu w jednym z budynków. Gdy przybyli na miejsce, część pomieszczeń paliła się już otwartym ogniem.
Zaczął od piwnic
– Z pożarem walczyło siedem zastępów straży pożarnej – mówi Bogusław Łabędzki, rzecznik rybnickiej straży pożarnej. Kamienica jest przeznaczona do remontu. Rybnicki Zakład Gospodarki Mieszkaniowej wysiedlił lokatorów do mieszkań zastępczych. – Na szczęście nie było potrzeby ewakuacji ludzi. W budynku mieszkał jeszcze jeden lokator, ale nie było go w domu – wyjaśnia rzecznik. Strażacy zakończyli akcję dopiero przed północą.
Przypomnijmy, 3 stycznia płonęła sąsiednia kamienica, przy ulicy Ogrodowskiego 5. Strażacy przy pomocy drabiny ewakuowali wtedy dwunastu lokatorów. Dwie osoby trafiły do szpitala.
Dziś wiadomo, że oba pożary to sprawka podpalacza. – Były to ewidentne podpalenia – mówi Łabędzki.
Po co ta butla?
Za pierwszym razem płonęły piwnice jednej z kamienic. W sobotę podpalacz posunął się dalej. – Podłożono ogień po dwóch stronach budynku, aby strażacy mieli więcej roboty. Dodatkowo w jednym z podpalonych pomieszczeń odkryliśmy butlę gazową, którą ktoś położył na tapczanie i owinął kocem. Ktoś bardzo chciał, aby wybuchła – mówi strażak. Na szczęście w porę udało się wyciągnąć butlę na zewnątrz budynku. – Wybuch czegoś takiego mógłby zniszczyć sporą część kamienicy. Butla przy wybuchu, o ile nie rozszczelni się zawór, zachowuje się jak bomba – tłumaczy rzecznik.
Nie śpią po nocach
Firma remontująca budynek zdecydowała się na wynajęcie ochrony, która w nocy pilnuje budynku. Mieszkańcy bloków przy Ogrodowskiego nie są jednak spokojni. – Człowiek spać nie może, bo nie wie czy znów ktoś nie podpali kamienicy – mówi lokatorka bloku, który płonął 3 stycznia. – Podpalają zawsze w weekendy, około godziny 20.00. Teraz strach tu mieszkać – mówi kobieta. Wiele mieszkań w podpalanych kamienicach stoi pustych. Jak twierdzą mieszkańcy, w opustoszałych pomieszczeniach grasują szabrownicy, urządzane są tu też libacje alkoholowe. – Sprawa butli jest rzeczą bardzo niepokojącą, bo stanowiło to spore zagrożenie. Obecnie prowadzimy w tej sprawie dochodzenie – zapewnia Piotr Piórkowski z rybnickiej komendy.
Adrian Czarnota