To może się źle skończyć!
Prywatne samochody blokują wąskie, osiedlowe uliczki. Straż pożarna tam nie dojedzie.
– Dojazd w godzinach wieczornych na część rybnickich osiedli jest praktycznie niemożliwy – mówią rybniccy strażacy.
Problem tylko na pozór wydaje się błahy, bo może naprawdę dojść do tragedii. A wszystkiemu winni są sami lokatorzy, którzy nie respektują zakazów postoju i często blokują tzw. drogi pożarowe. Strażacy nawet nie chcą myśleć o pożarze na niektórych osiedlach. – Najlepszym przykładem jest osiedle Chabrowa czy Wrębowa. Tam i tak jest wąsko, a lokatorzy parkują gdzie się da. Takim zachowaniem sami sprowadzają na siebie ryzyko, że w przypadku niebezpieczeństwa strażacy nie będą mogli się do nich dostać – wyjaśnia Arkadiusz Pawlik z rybnickiej straży pożarnej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami do każdego budynku powinna być doprowadzona droga pożarowa. W przypadku osiedli taka droga powinna mieć szerokość nawet czterech metrów i być zakończona placem manewrowym, gdzie ciężkie wozy gaśnicze mogą zawrócić.
To jednak tylko teoria. W rzeczywistości strażacy z trudem manewrują pomiędzy ciasno zaparkowanymi samochodami. Kierowcy wozów gaśniczych mają zajęcia z jazdy udoskonalającej i potrafią zdziałać cuda. Jednak czasem przejechać się po prostu nie da. – Tak naprawdę w przepisach są określone nawet kąty zakrętów drogi pożarowej. Na ciasnym zakręcie niektóre pojazdy się nie zmieszczą. Na ulicy Chabrowej i tak jest wąsko, a prywatne samochody jeszcze to utrudniają – mówi strażak. Tak naprawdę strażacy nie mogą egzekwować konsekwencji blokowania drogi pożarowej. Straż miejska i policja powinny karać niesfornych kierowców. – Wiemy, że na osiedlach jest ciasno i czasem nie da się zaparkować zgodnie z prawem. Ale trzeba mieć trochę wyobraźni i umożliwić dojazd na wypadek zagrożeń. Często bywam na osiedlach przy okazji skarg mieszkańców i wiem, jaki jest problem z parkowaniem – mówi Janusz Bismor, komendant rybnickiej straży miejskiej.
Rybniccy strażacy zazdroszczą kolegom z innych krajów, którzy w przypadku zagrożenia mogą nawet zniszczyć czyjś samochód, gdy blokuje on drogę w czasie akcji. – Mamy 600 metrów węży gaśniczych i z zablokowanymi hydrantami jakoś sobie poradzimy. Gorzej, gdy jest potrzeba rozstawienia samochodu z drabiną i ewakuacji ludzi, a samochody uniemożliwiają wjazd – mówi jeden z dowódców. Prezydent Adam Fudali widzi tylko jedną możliwość odciążenia przyblokowych placów: budowę wielopiętrowych parkingów. – W czasach, kiedy budowano wielkie osiedla, nikt nie przewidział, że np. w Rybniku, liczącym 140 tys. mieszkańców będzie zarejestrowanych 70 tys. samochodów. Samorząd nie może jednak dysponować nieswoim majątkiem, w tym konkretnym przypadku majątkiem Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Od dłuższego czasu staramy się rozwiązać problem parkingów, prowadzimy rozmowy z inwestorami, którzy chcieliby wybudować parkingi i nimi zarządzać – wyjaśnia prezydent Adam Fudali.
Adrian Czarnota