Skazani na gyros?
– Dostawcy jedzenia nie są tu mile widziani – skarżą się pracownicy sklepów w Focusie.
Jakiś czas temu do naszej redakcji zadzwoniła pracownica jednego ze sklepów w centrum handlowym Focus Park, skarżąc się na kierownictwo obiektu, które miało zabraniać zamawiania jedzenia spoza obiektu.
– Pracujemy tu wiele godzin i musimy zjeść solidny posiłek – tłumaczy rozgoryczona pracownica. – Tymczasem już dwa razy zdarzyło się, że dostawca nie został wpuszczony na teren galerii. Pozostawiono nam wybór – albo jemy na zewnątrz nasze jedzenie, albo kupujemy to serwowane w środku. Tylko czy można cały czas jeść gyros? – pyta kobieta. Jak sprawdziliśmy, część lokali nie chce przyjmować zamówień do rybnickiej galerii. – Dwukrotnie nasz dostawca został stamtąd wyproszony, wiec musimy odmówić dowozu. Zapraszamy do naszego lokalu. To w końcu niedaleko – usłyszeliśmy od obsługi jednej z najpopularniejszych pizzerii w Rybniku. Postanowiliśmy sprawdzić u samego dyrektora, jak to jest ze szlabanem na posiłki z zewnątrz. – Absolutnie nie wprowadzaliśmy takiego zakazu. Wypraszamy natomiast osoby, które prowadzą na naszym terenie działalność reklamową lub np. rozdają ulotki rybnickich restauracji. I to jedyne przypadki, kiedy ochrona zwraca uwagę – zapewnia Aleksandra Kuczyńska, dyrektor zarządzający Focus Parku. – W końcu każdy z nas ma inne gusta kulinarne i nie będę nikomu dyktować, co ma jeść. Zapewniam, że to jakieś nieporozumienie – wyjaśnia dyrektor. Nie dowiedzieliśmy się jednak, co się dzieje w przypadku, gdy dostawca jedzenia ma ze sobą ulotki swojej firmy i zostawia je wraz z jedzeniem. Postanowiliśmy sprawdzić, czy podstawiona przez nas osoba zostanie zatrzymana przez ochronę obiektu. Zamówiliśmy pizzę w jednej z rybnickich restauracji i poprosiliśmy o dostarczenie jej na parter budynku. Po 20 minutach pojawił się starszy mężczyzna, jednak nie zdecydował się wejść do środka obiektu. Już przed drzwiami centrum wyciągnął telefon i zadzwonił do zamawiającego. Sprytny wybieg. Podejrzewamy, że gdyby nawet zdecydował się na wejście i tak przez ochronę zostałby potraktowany jako zwykły klient. Nie miał na sobie żadnego firmowego ubioru, który świadczyłby o tym, że jest dostawcą. Nie zrażeni brakiem reakcji postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce i przejść się po centrum z charakterystycznymi kartonami po pizzy. Chodziliśmy po centrum dobre 15 minut bez jakiejkolwiek reakcji ze strony ochrony. Może reaguje tylko na dostawców w czerwonych uniformach?
Adrian Czarnota