Taki człowiek to prawdziwy skarb
Tak bogatą historię miejscowości mógł napisać tylko ktoś bardzo zakochany w swojej Małej Ojczyźnie.
Kiedy słyszę te wszystkie „achy” i „ochy”, to z niepokojem patrzę na sufit, czy to wytrzyma – żartował Mieczysław Kula podczas spotkania autorskiego w boguszowickiej Harcówce. Za swoją niedawno wydaną książkę „Boguszowice” autor zebrał wiele pochwał, usłyszał wiele ciepłych słów. – Nie jest to znowu takie niezwykłe dzieło. Po prostu zwykła książka o mojej wsi – skwitował skromnie.
Wujku Mietku, czekaliśmy na wydanie tej książki dwa lata – zwrócił się w rodzinnym tonie do autora publikacji Jan Mura, radny z Boguszowic, przewodniczący rady dzielnicy, a zarazem krewny ze strony mamy Mieczysława Kuli. W spotkaniu w Harcówce wzięło udział wielu zaproszonych gości, a także najbliższa rodzina autora książki. Helena Białecka, siostra autora „Boguszowic”, ze wzruszeniem mówiła o swoim bracie: – Mietek od dawna opiekuje się naszą mamą, a przy tej opiece napisał 2 książki – powiedziała. Wspominała pracowite dzieciństwo i młodość, kiedy w czasie wakacji musieli pracować w polu (pochodzą z gospodarstwa). Wspominała też, jak pieszo, na przełaj przez pola, chodzili z Boguszowic do Rybnika, do szkoły średniej. – Rodzinny dom daje poczucie azylu, schronienia. Dzięki temu nie jesteśmy ludźmi znikąd – snuła refleksję Helena Białecka. W podobnym tonie wypowiadali się inni uczestnicy spotkania. – W takiej sytuacji, jak dzisiaj, przypominam sobie, że mam dwie ojczyzny. Pierwsza to Mysłowice–Kosztowy, które opuściłem 31 lat temu, ale wciąż wracam tam wspomnienami, a druga to parafia, gdzie jestem proboszczem – mówił o sobie ks. Krzysztof Błotko, proboszcz w Boguszowicach Starych. O swojej Małej Ojczyźnie mówił także senator Tadeusz Gruszka. – Moja mama pochodzi z Wilamowic. Zostawiła mi monografię tej miejscowości. Stąd wiem, że w moich żyłach płynie flamandzka krew – wyznał. Wszyscy podkreślali, jak ważny jest dla człowieka dom i rodzinne korzenie.
Podziękowania
Na napisanie historii Boguszowic Mieczysław Kula poświęcił setki godzin. Szukał informacji w archiwach i bibliotekach. Nowa książka jest owocem jego żmudnej pracy. Przy jej pisaniu konieczna była m.in. znajomość języka niemieckiego oraz umiejętność czytania pisma gotyckiego. „Pragnę, by moi krajanie – mieszkańcy Boguszowic – znaleźli w tej książce odpowiedź na pytania związane z przeszłością naszej Małej Ojczyzny” – napisał we wstępie Mieczysław Kula. Podczas spotkania autorskiego dziękował ks. Stanisławowi Gańczorzowi, byłemu proboszczowi parafii w Boguszowicach, który zainspirował go do napisania tej książki. Dziękował także emerytowanej polonistce z I LO, Edycie Koreptowej, która przybliżyła mu tajniki pracy badawczej. – Za pomoc dziękuję także mieszkańcom Boguszowic, którzy wspierali mnie dobrym słowem, przynosili archiwalne zdjęcia, przekazywali cenne informacje. Spotkałem się z ogromną przychylnością – mówił autor nowej książki.
Mieczysław Kula zna Boguszowice jak swoją własną kieszeń, bo mieszka tutaj od urodzenia. Tu jest jego ojcowizna, tu mieszka jego rodzina. Z zamiarem napisania historii swojej miejscowości nosił się już wcześniej, ale, jak wspomina, nie miał na to czasu. Zajęty był pracą zawodową, budową domu, pomagał też rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Dopiero na emeryturze mógł pomyśleć o pisaniu.
Wrażliwy i życzliwy
Książka „Boguszowice” obejmuje historię miejscowości (obecnie dzielnicy Rybnika) od czasów najdawniejszych aż po czasy współczesne, do 2004 roku. Pozycja została wydana przez Agencję Reklamowo – Wydawniczą Vectra, pod redakcją Roberta Ratajczaka i Anny Gudzik. Recenzentem jest dr Adam Dziurok. – Jeszcze nie spotkałem się z tak obszernym i pieczołowicie przygotowanym materiałem – powiedział o autorze książki Robert Ratajczak. – Taka osoba jak pan Mieczysław to dla dzielnicy prawdziwy skarb. Jesteśmy pod wrażeniem jego wrażliwości, ciepła i życzliwości – dodał wydawca. Warto zauważyć, że pierwszy nakład książki o Boguszwicach bardzo dobrze się sprzedał.
O autorze książki
Z zawodu jest nauczycielem historii. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, pracował jako nauczyciel w szkołach w Boguszowicach, Bełku i Gotartowicach. Jego praca została doceniona i wkrótce trafił do administracji szkolnej, gdzie przeszedł wszystkie szczeble awansu, od podinspektora do inspektora szkolnego. Przez jedenaście lat przed emeryturą był dyrektorem II Liceum Ogólnokształcącego, które dzisiaj nosi imię A. Frycza Modrzewskiego (wówczas Hanki Sawickiej). W sumie w szkolnictwie przepracował 34 lata. Uczył języka niemieckiego w szkole w Boguszowicach, pisał artykuły historyczne do parafialnego pisemka „Serce Ewangelii” w Boguszowicach. Z tych drobnych publikacji zrodził się pomysł napisania historii Boguszowic.
Z zawodu jest nauczycielem historii. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, pracował jako nauczyciel w szkołach w Boguszowicach, Bełku i Gotartowicach. Jego praca została doceniona i wkrótce trafił do administracji szkolnej, gdzie przeszedł wszystkie szczeble awansu, od podinspektora do inspektora szkolnego. Przez jedenaście lat przed emeryturą był dyrektorem II Liceum Ogólnokształcącego, które dzisiaj nosi imię A. Frycza Modrzewskiego (wówczas Hanki Sawickiej). W sumie w szkolnictwie przepracował 34 lata. Uczył języka niemieckiego w szkole w Boguszowicach, pisał artykuły historyczne do parafialnego pisemka „Serce Ewangelii” w Boguszowicach. Z tych drobnych publikacji zrodził się pomysł napisania historii Boguszowic.
Wcześniej przetłumaczył z języka niemieckiego kronikę szkoły w Jejkowicach (z okresu 1861 – 1918). Opracował także kartki z historii Związku Nauczycielstwa Polskiego w Rybnickiem, a dwa lata temu ukazała się książka pod jego redakcją „Z kart historii ZNP na Ziemi Rybnicko–Wodzisławskiej”.
Iza Salamon